„Wyspa Diabła”- ja mówię na nią „Kanaryjska Księżniczka”. Co warto zobaczyć na Lanzarote.
Prawdziwa perełka zrodzona z ognia i wody. Wyspa, która powstała dzięki aktywności wulkanów, ale też wulkany były przekleństwem jej mieszkańców. Najbardziej wulkaniczna część wyspy Park Narodowy Timanfaya to jeden z najsłynniejszych parków narodowych w całej Hiszpanii. Jego symbolem jest diabeł, ponieważ kiedyś z wnętrza ziemi tryskały tu diabelskie jęzory ognia. Przez środek parku narodowego, przez samo jego serce wiedzie jedna jedyna droga, po niej poruszają się autobusy z turystami, nie wolno poruszać się po niej samodzielnie. Blisko 50 km2 prawdziwej ziemi ognia, kilkadziesiąt wulkanów, które w osiemnastym wieku przez 6 lat zalały prawie cała wyspę skorupą czarnej lawy. Wulkany już nie wybuchają tutaj, ale pod ziemią czai się wrzątek.
„Pierwszego września 1730 r. między 9.00 a 10.00 wieczorem ziemia nagle się otworzyła …. Z jej wnętrza wynurzyła się potężna góra, z której szczytu wydobywały się płomienie” – tak w swoim pamiętniku Andres Lorenzo Curbelo, ksiądz z miasteczka Yaiza, opisał pierwsze dni najpotężniejszych erupcji wulkanicznych na Lanzarote. W ciągu 6 kolejnych lat 25 wulkanów nieustannie toczyło lawę, zalewając nią żyzne pola i zmuszając mieszkańców do ucieczki. Ostatnie erupcje wulkaniczne na tym terenie miały miejsce w 1824 r.
Ach ten targ !! – Teguise
Nazwa miasteczka wywodzi się od imienia pięknej księżniczki, córki Guadarfia, ostatniego króla Guanczów. Teguise wyszła za mąż za jednego ze zdobywców wyspy, Maciota de Betancourt. Teguise to pierwsze miasto założone na Wyspach Kanaryjskich. Pełniło ono funkcje stolicy Lanzarote. Nietypowe położenie wewnątrz wyspy miało chronić miasto i jego mieszkańców przed atakami korsarzy. Niestety miasteczko kilkakrotnie plądrowane było przez piratów na pamiątkę tych wydarzeń jedna z ulic miasta nazywa się Calle de la Sangre („krwawa ulica”).
W Teguise co niedziela między 9.00 a 14.00 odbywa się targ, na który przyjeżdża ogromna rzesza turystów. Można tu znaleźć ciekawe wyroby poczynając od rękodzieła wytwarzanego z naturalnych materiałów po kiczowate pamiątki. Nie brakuje też lokalnych przysmaków a także pamiątek pochodzących z Afryki.
Miasteczko najlepiej odwiedzić w tygodniu, jest wtedy o wiele mniej ludzi niż w dzień targowy, w spokoju można podziwiać surowe mury, piękne kościoły , białe domki i malownicze balkoniki. Teguise jest również kolebką timple, bardzo starego instrumentu muzycznego, typowego dla Wysp Kanaryjskich. Sekret jego budowy przekazywano z pokolenia na pokolenie. Timple jest instrumentem lokalnym, podobnym do małej gitary, a jego wesoły, lekki dźwięk oddaje charakter Kanaryjczyków, którzy są jednocześnie powściągliwi i gościnni.
Miejsce gdzie niebo spotyka się z oceanem – Mirador del Rio
Na samej północy znajduje się cypel zwany Fariones – skaliste nabrzeże lawy, które wdziera się w morze jak ostrze noża. Cieśnina między tym cyplem a północno-wschodnim wybrzeżem wyspy Graciosa nazywa się El Rio, co oznacza „rzeka”. Na szczycie tego urwistego nabrzeża znajduje się Mirador del Rio, niesamowity punkt widokowy. Miejsce gdzie niebo spotyka się z oceanem.
Winnym szlakiem przez La Gerię
Od Mozagi po Ugę rozciąga się dolina La Geria. Magiczna wulkaniczna kraina z tajemniczymi dołkami i kamiennymi murkami. Trudno sobie wyobrazić, aby na ziemi pokrytej okruchami lawy, na którą spada zaledwie 200 mm deszczu rocznie, rolnictwo mogło się w ogóle rozwijać. Tymczasem na Lanzarote wiele osób utrzymuje się właśnie z rolnictwa. Okazuje się, że niewielkie i porowate okruchy lawy, zwane lapilli nie tylko przeciwdziałają parowaniu wody z bardzo suchej gleby, ale mają także dużą zdolność wchłaniania wilgoci z porannej rosy, którą odprowadzają do ziemi. Dzięki temu na wyspie można uprawiać winorośl.
Aby ochronić delikatne rośliny od wiejącego niemal nieustannie wiatru, pomysłowi rolnicy z Lanzarote niewielkie zagłębienia w lapilli otaczają półokrągłymi kamiennymi murkami, nazwanymi zocos.
W każdym ogromnym dole, osłoniętym od wiatrów atlantyckich przez murki ułożone z kamieni, zasadzona jest winorośl owocująca nadzwyczaj obfitą ilością winogron, z których otrzymuje się wyśmienitą malwazję, wino, które wychwalał już Shakespeare. Winnica „El Grifo” jest jednym z miejsc zajmujących się produkcją i dystrybucją win otrzymywanych ze szczepu Malvasia.
Ze względu na trudne warunki uprawy wina z Lanzarote są stosunkowo drogie dlatego warto ich najpierw skosztować. W większości winnic za kieliszek trzeba zapłacić ok 1EUR-o.
Kolorowe poletka soli – Salinas del Janubio
Na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy, obok ogromnej słonej laguny, napotkamy Salinas del Janubio – warzelnie soli. Niesamowity krajobraz stworzony przez człowieka, kwadratowe poletka w kształcie szachownicy wypełnione solą, z których odparowuje się wodę. Mieni się tu biel, czerń lawy i głęboki błękit oceanu. Widok nieziemski. Na samym dole można kupić bardzo tanio paczkowaną sól morską.
„Miejsce w którym wrze woda” – Los Hervideros
Hervidero znaczy po Hiszpańsku „miejsce w którym wrze woda”. Na Lanzarote woda „wrze” na wybrzeżu kilka kilometrów za El Golfo w miejscu zwanym Los Hervideros. Jest to miejsce, które koniecznie trzeba zobaczyć, wspaniały punkt widokowy. Los Hervideros można zobaczyć z bliska, wystarczy zostawić samochód na parkingu i wyruszyć na spacer pośród morza i lawy.
Zielona laguna w El Golfo
Na południowo-zachodnim wybrzeżu Lanzarote, tuż przy granicy Parku Narodowego Timanfaya znajduje się niewielka wioska EL Golfo, cudowna naturalna zatoczka. Ten krajobraz to kolejny niezwykły klejnot wyspy. Na wybrzeżu tej zatoki rozciąga się szmaragdowozielona laguna oddzielona od morza czarną plażą Powstaje piękny kontrast między głębokim błękitem morza i intensywnie zieloną laguną. Przy lagunie można znaleźć malutkie kawałki oliwiny, półszlachetnego kamienia, z którego lokalni rzemieślnicy tworzą bardzo oryginalne wyroby jubilerskie.
Maleńka wioska z niepowtarzalnym klimatem – Arrieta
Arrieta to mała wioska na północnym wybrzeżu Lanzarote, tuż przy głównej drodze biegnącej wzdłuż wybrzeża z Tahiche w kierunku Órzola i północy. Nas to miejsce oczarowało, a czym ? Sama nie wiem, chyba swoją naturalnością. Szum fal, granat nieba, białe domku, dzieci bawiące się w wodzie, spokój. Ot takie zwyczajne życie, bez pośpiechu, bez trosk.