Opuszczone wioski w Puszczy Kampinoskiej – Grabina.
Są takie wioski w Puszczy Kampinoskiej, trochę zapomniane, wyludnione, po niektórych domostwach ostały się tylko fundamenty w które wkradł się las. Las upomniał się o swoje. Zawsze z sentymentem patrzę na te miejsca, myślę o ludziach, którzy tu mieszkali o tym jak im się żyło, a żyło się niełatwo.
Świat się zmienia i My zmieniamy się razem z nim, czasem mam wrażenie, że historia zatacza kręgi. Kiedyś ludzie uciekali ze wsi do miasta, o wiele łatwiej tam się żyło, łatwiej było tam o pracę. A żeby godnie żyć trzeba pracować, trzeba zarabiać pieniądze. Młodzi ludzie uciekali ze wsi do miasta w poszukiwaniu lepszej przyszłości, chcieli się rozwijać, kształcić, a w mieście zawsze łatwiej. Na wsiach pozostawali sami rodzice i czasem najmłodsze z rodzeństwa, które miało zaopiekować się Matką i Ojcem.
Z Puszczy Kampinoskiej wyprowadzały się całe rodziny, był okres, że Park wykupywał całe domostwa, robi to ciągle, ale już w mniejszym zakresie.
Świat mocno przyśpieszył, ciągle gdzieś gnamy, pędzimy. Pamiętam jak moja Babcia powtarzała mi, że w miarę upływu lat człowiek ma wrażenie, że dni stają się krótsze i czas o wiele szybciej płynie. Myślałam wtedy sobie, że to przecież niemożliwe, żeby dzień się skrócił. Z biegiem lat wieś stała się modna, ludzie zaczęli uciekać z wielkich miast, na prowincję w poszukiwaniu ciszy i spokoju. Coraz bardziej zaczęli doceniać uroki życia na wsi, życia w zgodzie z naturą.
Czemu ludzie opuścili takie cudowne domy w samym środku Puszczy Kampinoskiej ? Wiele osób marzy o małym drewnianym domku z kominkiem w samym środku lasu. Teraz żyje się o wiele łatwiej, ludzie mają samochody, w każdym momencie mogą wyskoczyć po zakupy do sklepu. A kiedyś, ludzie musieli sami piec chleb, chodzili do miasta wiele kilometrów, przeważnie raz w tygodniu. Wstawali bardzo rano, żeby dojechać do pracy, zaprowadzić dzieci do szkoły.
Dzisiejszą wycieczkę rozpoczęłam w Lesznie. Przy samej szkole znajduje się duży parking (ulica Leśna 13), można tam spokojnie zostawić samochód. Z Warszawy do Leszna dojeżdża też autobus linia 719 (odjeżdża z przystanku Metro Księcia Janusza).
Odchodzą tu żółty i niebieski szlak, ja wyruszyłam żółtym szlakiem w kierunku wsi Łubiec (Trakt Napoleoński), odległość 5,2 km. Po drodze mijamy dawną Bazę Cyrkową w Julinku, teraz znajduje się tu Park Linowy. Szlak prowadzi koło widocznego na zdjęciu domku z zielonymi oknami. Jeszcze niedawno ktoś tu jeszcze mieszkał, ale teraz dom jest opuszczony. Żółty szlak prowadzi dalej do miejscowości Grabina.
Przy zabudowaniach skręciłam w lewo, po drodze mijam jeszcze jedno opuszczone domostwo. Leśna droga doprowadzi mnie do żółtego szlaku (dochodzę do szerokiej drogi, która prowadzi z Łubca do Grabiny). Na skrzyżowaniu skręcam w lewo, po prawej stronie mijam nieduży staw. Kiedyś stał tu jeszcze drewniany dom, ale Park wykupił go i rozebrał.
Idę cały czas prosto, po lewej stronie znajduje się tablica upamiętniająca miejsce zwycięskiej bitwy 9 Pułku Ułanów Wielkopolska Brygada Kawalerii pod dowództwem gen. Romana Abrahama, która rozegrała się 17 września 1939 roku.
Mijam duży dom po lewej stronie, tu mieszkają jeszcze ludzie, idę cały czas prosto po prawej stronie stoi kapliczka z 1911 roku. Czas jest dla niej mało łaskawy, jeszcze niedawno widoczna była na niej tabliczka a teraz nie ma po niej już śladu. Ludzie odchodzą i nie ma już komu dbać o przydrożne krzyże i kapliczki.
Kapliczka ufundowana przez R. Baćinowskiego „na pamiątkę 1911r.” Szkoda, że już nikt o nią nie dba. Ludzie się wyprowadzili, po domach nie ma już prawie śladu, Po dawnych mieszkańcach zostały już tylko przydrożne krzyże i kapliczki oraz piwnice ziemne, które zaadoptowane zostały na noclegownie dla nietoperzy. Tak sobie myślę o ludziach, którzy tu mieszkali, pewnie w maju spotykali się koło kapliczki i śpiewali pieśni. Świat się zmienia, wszystko przemija, a po ludziach zostaje tylko pamięć.
Przechodziłam tu wiele razy, ale w zimę o wiele łatwiej można dostrzec fundamenty. Po zabudowaniach nie ma już śladu, mocna zaatakowało to miejsce nawłoć pospolita. Ten odcinek lasu, jest mało atrakcyjny. Idąc cały czas prosto dojdziemy do skrzyżowania, stoi tu krzyż przydrożny i ławeczka z zadaszeniem, biegnie tu niebieski szlak. Skręcam w Lewo i niebieskim szlakiem wracam do Leszna. Trasa ma około 12 km, spędziłam w Lesie prawie 3 godziny z przerwami na robienie zdjęć i kąpiel mojego szalonego psa.
Lubisz to co robię? Będzie mi niezmiernie miło jeśli wypijemy razem kawę.
8 komentarzy
Paweł
Budynek z zielonymi oknami w okolicach Kępiastego jest wykorzystywany jako dom letniskowy. Pod koniec zeszłego roku widziałem w oknach palące się światło. Po drugiej stronie drogi ludzie skromnie mieszkali jeszcze jakieś 15 lat temu. Ale zabudowania się spaliły i dziś nie ma po nich śladu.
Kiedy idziemy dalej w strone Łubca, widzimy po prawej dziwne budowle. Postawiono je ok. 10 lat temu. Kilka identycznych niemal budynków z płyt wiórowych, z wysokimi spadzistymi dachami, chyba od początku pustych. Do niektórych można zajrzeć przez okno. Ich przeznaczenie jest zupełnie dla mnie niewiadome. Czy są to kwatery dla pracowników sezonowych a może stodoły na siano?
W Grabinie, na dawnym podwórku wykupionego parę lat temu gospodarstwa, rośnie jeden z najtęższych w Puszczy dębów: w 2020 r., ok. 740 cm w pierśnicy wg moich pomiarów.
Wcześniej, kiedy idziemy od strony Łubca, jest też podmiejska rezydencja z oświetlonym kortem tenisowym. Za płotem można znaleźć piłki, świetne do zabawy dla psa lub kota 🙂
Serdecznie pozdrawiam Autorkę bardzo ciekawego blogu i wszystkich miłośników Puszczy.
Paweł
Anna
Budynki z płyt wiórowych to miały być domki letniskowe, ale z tego co się orientuję zgody nie wydał Park (otulina KPN). A właściciel tej dużej posesji w Grabinie od wiosny do późnej jesieni biega boso po lesie 🙂 Czasem go widuję. Bardzo dziękuję za pozdrowienia i również pozdrawiam ciepło. 🙂
Aneta
To opuszczone domostwo z piwnicą i fundamentami to mój dom rodzinny. Spędziłam tam moje wczesne beztroskie dzieciństwo.
Te fundamenty to fundamenty po oborze. Po domu nie zostało śladu 🙁
Dla mnie to był cudowny czas, ale moja mama na piechotę chodziła po wodę do źródełka. Do najbliższego sklepu miała ponad 5 km. Często tam wracam spacerując po Puszczy
Maks
Hej Aneta,
dawno mieszkałaś w tym urokliwym miejscu? Jak wyglądało np. chodzenie do szkoły? Chodziliście grupą dzieciaków, czy ktoś z dorosłych Was odprowadzał?
Epsilon
Ciekawostka i prawdziwa historia (przynajmniej tych dwóch domów z poczatku galerii). Otóż ten pierwszy to dom siostry mojego dziadka, którego dom jest na drugim zdjęciu (a właściwie ruiny). Tam też się wychowywałem (dom rodzinny mojej mamy) jako dziecko dlatego doskonale znam ich historię, okolicę i losy. W tym piewszym mieszka okresowo ktoś z Ukrainy i to od wielu lat. Nigdy nie wnikałem na jakiej zasadzie (ciotka miała swoją liczną rodzinę). Obok stoi murowana (z pustaków) obora i chlew, którą wybudował mój dziadek (jest tam też data na murze). WIele lat temu (jak już ciocia nie żyła) na dach przewrócił się wielki dąb, który rósł za domem. (jak ja byłem mały to on też jeszcze nie byłaż tak wielki). Dach został wyremontowany. Dom nojej babci się spalił (podobno od pioruna ale ja myślę, że ktoś mu w tym pomógł niestety). Stał tyle lat i dokokoła nie było takiego lasu jak teraz, a i buże były bardziej gwałtowne i jakoś nigdy się nic nie stało. A śniegi były take,i że jak dziadek ronbił przejście np, do szopy (po drewno) lub chlewu czy kurnika to z tego śniegu nie było mnie widać. Mój dziadek miał taki ręczny płóg, który ciagnął i robił przejście do głównej drogi. W lecie wydeptał ścieżkę chodząć nię codziennie do łubca na autobuc bo pracował w Warszawie na budowie (budował między innymi Pałac Kultury). Generalnie w tamyuch czasach wszytko wyglądało inaczej i żadko kto zapuszczałsięw się w te rejony w latach 60-70 tych. A w latach 50-60 tych nawet nie zamykało się drzwi do domu w nocy jak było gorąco. Las wyglądał inaczej i żyło się tam jak w raji (przynajmniej wtedy z mojej perspektywy). Ale np. u mojej babci nigdy nie było prądu (zycie przy lampie nafrtpwej) i woda ze studni a u ciotki później już był bo to było pbiżej drogi. W okolicy mieszkałą też inn moja rodzina. Własnie tam gdzie są te domki ze spadzistymi dachami mieszkała moja inna ciotka (robiła świetne gruszki w occie). Te domki wybudowane były nie 10 a już coanjmniej 20 lat temu i miły być leptbiskowe (ktoś to kupił i miał pomysł ale widocznie z realizacją nie wyszło). W poblizu domu babci był staw który nazywano „Biławka” a z drugiej strony byłu bagna i mokradła gdzie nawet latem stałą woda. Pod dom przychodziły zwierzęta i dziadek miał gwizdek i rano i wieczorami gwu=izdał żeby odpedzić dziki które wyjadały kartofle. Mozna by napisać książkę. Pozdrawiam
Ania
Pięknie dziękuję za wzruszającą historię. Może wspólnie uda Nam się odkryć kolejne karty historii „zapomnianych” wiosek w Puszczy Kampinoskiej.
Pozdrawiam ciepło
Anka
Aneta
Cześć Maks
Z Grabiny do szkoły woził mnie dziadek (wozem, zimą saniami), czasami tata na rowerze. W moim przypadku to było 2 i pół roku bo kiedy byłam w drugiej klasie przeprowadziliśmy się do Leszna. Moja siostra jest starsza i pamięta że chodziła na piechotę do Łubca a stamtąd był autobus. To był koniec lat 70 i początek 80.
Maks
Hej,
ale fajnie z tymi saniami 🙂 Na pewno to są niezapomniane wrażenia 🙂 Znajomyw Bieszczadach też woził zimą swoje dzieciaki saniami do szkoły. Aż się chciało pewnie do niej „iść” 😉
W Łubcu była chyba kiedyś szkoła. Nie wiem, czy na początku lat 80-tych, ale na mapie sprzed 20 lat jest zaznaczona.
Ale miałyście tereny z siostrą do „wojowania”. Aż do Górek cała Puszcza była Wasza 🙂