Lubelskie,  Polska

Lublin miasto z klimatem – ciekawe miejsca, atrakcje.

„Kozi Gród” tak żartobliwie nazywa się Lublin. Herbem miasta jest kozioł skaczący na krzew winorośli. Prawdopodobnie to przedstawienie występowało już na pieczęciach miejskich w 1401 roku, Kozioł i winorośl były atrybutem bogini Wenus, od której miała wywodzić się Julia z rodu juliańskiego, według podań Wincentego Kadłubka – założyciela miasta.

Czemu wybrałam Lublin ? – już mówię, zafascynowana twórczością noblisty Isaaca Bashevis Singera ( który urodził się w Leoncinie bardzo blisko Leszna, tak tego Leszna w którym mieszkam) i jego książką „Sztukmistrz z Lublina” postanowiłam przenieść się do miejsca gdzie Jasza Mazur główny bohater powieści szukał swojej tożsamości.

Stare Miasto – Lublin.

Jasza Mazur, choć tylko sztukmistrz, uchodził za majętnego i szczęśliwego człowieka – miał wierną żonę, romans z asystentką i kochanki w kilku miastach. Potrafił pozyskać życzliwość każdego, kogo spotkał i – przekonany o własnej wyjątkowości – zdawał się drwić z Boga swoich przodków. Poważnym moralistom, którzy usiłowali go sprowadzić na drogę cnoty, odpowiadał zawsze:

„Kiedy byliście w niebie? Jak wyglądał Bóg?”.

Jednak w pewnym momencie Jasza, nawykły do brania wszystkiego w posiadanie jednym gestem, poznaje w Warszawie Emilię – pierwszą kobietę, która zdaje mu się być twierdzą nie do zdobycia. Sztukmistrz zaczyna tracić rezon i spoglądać z innej perspektywy na swoje walące się w gruzy życie.

Wolna od zbędnej ckliwości historia o buncie i akceptacji, o wahaniu poprzedzającym wybór właściwej drogi i o zmaganiach z własną tradycją. Singer przekonuje, jak nieodzowne jest stawianie sobie pytań, nawet jeśli nie ma na nie poprawnej odpowiedzi.

Stare Miasto – Lublin.

„Czy to mysz? Nie, to perz. Nietoperz? Nie, to mysz”.

– zastanawiano się w „Alicji w Kranie Czarów”. Odpowiedź przyjdzie sama, gdy spojrzymy w górę na ulicy Dominikańskiej.

Jeden dzień w Lublinie – jak go spędzić ?

Pociąg IC z Warszawy do Lublina jedzie 2 godziny (cena 2 biletów normalny i ulgowy z Warszawy Centralnej do Lublina i z powrotem na pociąg IC to koszt 100 zł ). Niedaleko dworca znajduje się przystanek autobusowy – autobusem numer 20 dojedziemy do Muzeum Wsi Lubelskiej ( 12-godzinny bilet na komunikację miejską kosztuje tylko 9 zł, ulgowy 4,50).

Muzeum Wsi Lubelskiej – podróż w przeszłość.

Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie.

Muzeum Wsi Lubelskiej malowniczo położone w dolinie rzeki Czechówki, jest jednym z największych skansenów w Polsce. Muzealna ekspozycja podzielona została na sektory odzwierciedlające zróżnicowanie krajobrazowe i etnograficzne Lubelszczyzny: Wyżyna Lubelska, Roztocze, Powiśle, Podlasie, Nadbuże oraz sektory dworski i miasteczkowy.

Z życiem dawnej wsi można się zetknąć odwiedzając Wyżynę Lubelską (m.in. z wiatrakiem z Zygmuntowa – pierwszym obiektem przeniesionym do lubelskiego skansenu) oraz Roztocze. Na terenie drugiego z wymienionych sektorów znajduje się ponadto zabytkowa cerkiew greckokatolicka z Tarnoszyna. Centralnym obiektem sektora dworskiego jest położony niemal w sercu muzealnej ekspozycji XVIII-wieczny dwór z Żyrzyna (z wnętrzem poświęconym średniozamożnemu ziemiaństwu) otoczony malowniczym ogrodem. Urzekający pejzaż sektorów Powiśla i Podlasia zachęca do spacerów i odpoczynku nad wodą. Cała muzealna przyroda tworzy harmonijny krajobraz i jest istotnym elementem wzbogacającym ekspozycję.

Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie.

 Muzealna ekspozycja to nie tylko materialny ślad po minionych czasach, ale też historie zwykłych ludzi wpisane w odtworzone wnętrza (które dzięki temu często zyskują niepowtarzalny, indywidualny charakter). Odwiedzając kolejne sektory i obiekty można odnieść wrażenie, że czas stanął w miejscu, a wizyta w Muzeum staje się okazją do wyjątkowej podróży oraz bliskiego – wręcz namacalnego – spotkania z przeszłością.

  • Ceny biletów:
  • 18 zł  – bilet normalny
  •   9 zł  – bilet ulgowy (dla dzieci do lat 7 wstęp wolny)
  • 30 zł  – bilet rodzinny*  (*za okazaniem: „Karty Dużej Rodziny”, „Regionalnej Karty Dużej Rodziny”, karty „Rodzina 3+”.)
  • Dwór z Żyrzyna – Muzeum Wsi Lubelskiej.

Dojazd: autobusami komunikacji miejskiej nr 18, 20, 30, 37

Plac Litewski cudowne miejsce w sam raz na odpoczynek – Lublin.

Fontanna Multimedialna – Plac Litewski w Lublinie.

Plac Litewski to największy i najbardziej reprezentacyjny plac Lublina. Odbywają się tu parady i najważniejsze uroczystości państwowe. Jest to też jedno z ulubionych miejsc spotkań lublinian.

Według podań w tym miejscu obozowali Litwini, którzy przybyli do Lublina na obrady sejmu, zakończonego podpisaniem Unii Polsko-Litewskiej w 1569 roku. To jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Polski upamiętnia okazały pomnik w kształcie obelisku.

Atrakcją placu Litewskiego są piękne fontanny podświetlane wieczorami. W sezonie letnim odbywają się tam pokazy multimedialne, podczas których na kurtynie wodnej prezentowane są kilkuminutowe filmy dotyczące historii miasta lub atrakcji kulturalnych. 

Koziołkowy plac zabaw – Lublin Plac Litewski.
Park – Plac Litewski w Lublinie.

Na Placu Litewskim odnajdziemy także pomniki: Marszałka Józefa Piłsudskiego, Nieznanego Żołnierza oraz Konstytucji 3 Maja. Znajdujące się w północnej części placu budynki to dawne pałace: Czartoryskich, Lubomirskich oraz Rządu Gubernialnego. Po przeciwnej stronie usytuowany jest okazały gmach Poczty Głównej, zawdzięczający swój obecny wygląd przebudowie w 1921 roku.

Plac Litewski w Lublinie.

Stare Miasto – największy skarb Lublina.

Stare Miasto – Lublin.

Granice dzisiejszej dzielnicy Stare Miasto zamykają się w obrębie murów obronnych wzniesionych w drugiej połowie XIV w. Wzmocnione były basztami i bramami: Krakowską i Grodzką. Układ ulic w obrębie murów do dziś pozostał prawie niezmieniony. Stare Miasto leży na wzgórzu staromiejskim – jest plątaniną niezgrabnych uliczek. Zabudowa centralnej części miasta wielokrotnie ulegała zniszczeniom i pożarom. Nie ma już śladu ani gotyckich czerwonych cegieł, ani bogato dekorowanych renesansowych fasad kamienic. Dominują za to klasyczne, surowe oblicza domów.

Kamienice na Rynku w Lublinie.
Kamienice na Rynku w Lublinie.
Kamienice na Rynku w Lublinie.

Wydawać by się mogło, że przy skali zniszczenia jakie w czasie wojny dotknęło lubelskie miasto żydowskie, ale też i cały Lublin nie można już odnaleźć nic co byłoby jakimś znaczącym materialnym śladem życia, przedwojennego polsko-żydowskiego miasta. I oto po latach, z ciemnej kryjówki zrobionej na strychu jednego z lubelskich domów przychodzą do nas jak duchy twarze mieszkańców utrwalone na szklanych negatywach. Siłą tych zdjęć, zrobionych jeszcze zanim wybuchła wojna, są właśnie te twarze, sfotografowane z niezwykłą wręcz ostrością. Cała ta kolekcja trafiła do Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” dokładnie w czasie gdy prowadzonych jest szereg działań upamiętniających 70-tą rocznicę zagłady lubelskich Żydów.

Kolekcja szklanych negatywów odnaleziona w 2010 roku w kamienicy przy Rynku 4 składa się z ponad 2700 negatywów w różnych formatach – od 6x9cm do 13x18cm. Fotografie zostały wykonane pomiędzy 1914 a 1939 rokiem. Kolekcja została odnaleziona w trakcie porządkowania i wykonywania badań architektonicznych, poprzedzających prace remontowo-adaptacyjne w kamienicy. Zabezpieczenie, a następnie odczyszczenie, posegregowanie i zeskanowanie negatywów zostało przeprowadzone przez Krzysztofa Janusa prowadzącego nadzór budowlany w obiekcie. W 2012 roku właściciele obiektu, gdzie zostały odnalezione negatywy przekazali kolekcję Ośrodkowi “Brama Grodzka – Teatr NN” w dziesięcioletni depozyt. Obecnie pod adresem Rynek 4 znajduje się restauracja Trybunalska City Pub.

Kamienice na Rynku w Lublinie.

Na Starym Mieście nie brakuje klimatycznych knajpek i barów.

Kamienice na Rynku w Lublinie.

Zaułek Hartwigów – Lublin.

Zaułek Hartwigów – Lublin.

Zaułek Hartwigów to dawne przedłużenie ulicy Rybnej. Obecnie w tym miejscu znajdują się schody łączące plac Rybny z ulicą Kowalską.

Zaułek Hartwigów – Lublin.

W Zaułku Hartwigów  znajdują się tu zbudowane w 1874 roku schody łączące ulice Kowalską i plac Rybny. W 2004 roku z inicjatywy Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” miejsce to zostało nazwane Zaułkiem Hartwigów w celu upamiętnienia jednej z najważniejszych lubelskich rodzin. Wybór ten nie był przypadkowy – miejsce było wielokrotnie fotografowane przez Edwarda Hartwiga. Nic dziwnego, że wzdłuż schodów prezentowane są reprodukcje starych fotografii.

„(…) była na Starym Mieście Psia Górka – w tej chwili są tam schody prowadzące do ulicy Kowalskiej [Zaułek Hartwigów]. Na tej Psiej Górce była wyprzedaż starzyzny. Wśród tej starzyzny można było kupić różne przyzwoite rzeczy”.

Bronowice międzywojenne – Alicja Morawiecka – fragment relacji świadka historii.
Zaułek Hartwigów – Lublin.

„Nie możemy się skarżyć na zapomnienie lub brak uznania. Ale z pewnością najpiękniejsza jest ta chwila, kiedy satysfakcji udzielają nam ludzie związani z tym, co nam bliskie, z naszym rodzinnym miastem. Dlatego z taką radością cała nasza rodzina przyjęła ten dar, jakim było nazwanie Zaułka Hartwigów w Lublinie”.

Julia Hartwig, Radość z Zaułka

Zaułek Hartwigów – Lublin.

Było nas pięcioro

Skąd przyszło do głowy rodzicom żeby rodzić tyle dzieci?

Nazwiska trojga znalazły się w encyklopedii

Nie ma jednak pewności czy nie znikną w jej następnych wydaniach

ustępując miejsca komuś ważniejszemu

Jeśli jednak same talenty okażą się mało trwałe

być może pozostanie coś co kiedyś

zapewniało dobre imię: przyzwoitość

„bonne souche” mówią Francuzi

a idzie po prostu o mniej więcej czyste rachunki „.

Niepotrzebne skreślić – fragment wiersza Julii Hartwig.

Zaułek Hartwigów – Lublin.

Latarnia Pamięci – Stare Miasto.

Latarnia Pamięci – Stare Miasto.

Latarnia Pamięci stoi w miejscu, gdzie przed wojną znajdowało się skrzyżowanie ulic Krawieckiej i Podwale. Zapalona w 2004 roku lampa, niegasnąca ani w dzień, ani w nocy, ma bezpośredni związek z przeprowadzonym tu dwukrotnie misterium pamięci Poemat o miejscu. Misterium odbyło się w 2002 roku i zostało powtórzone w 2004 roku na terenie dawnej dzielnicy żydowskiej, w nocy, przy zgaszonym świetle. Jego ideą było pokazanie, że zapomniana i niechciana przeszłość zawsze do nas powraca – nawet wtedy, gdy przykryta jest betonową skorupą. Przy realizacji misterium zostały wykorzystane znajdujące się na tym terenie studzienki kanalizacyjne. Po otwarciu włożono do nich reflektory, które zaświecono w trakcie misterium. To zapalone światło reflektorów, wychodzące spod betonowej powierzchni parkingu, stało się symbolem powracającej pamięci. Na zakończenie misterium zapalona została jedyna ocalona na tym terenie przedwojenna lampa uliczna. Dzięki temu, w sposób symboliczny, światło, które przebiło betonową skorupę parkingu, zostało z nami.

Zapalona latarnia niczym synagogalny ner tamid (hebr. wieczne światło) nie gaśnie. Świecąc przez całą dobę, przypomina o żydowskim mieście i jego mieszkańcach. Jest świadectwem naszej pamięci o świecie, którego już nie ma.

Kamień nieszczęścia – Stare Miasto.

Kamień nieszczęścia – Stare Miasto.

Podobno na początku XV w. kamień nieszczęścia dziś lezący na rogu kamienicy przy skrzyżowaniu ul. Gruella i Jezuickiej znajdował się na placu Bernardyńskim, dawnym miejscu straceń. Służył jako podstawa pod pień katowski. Pewnego dnia stało się tak, że kat ściął głowę niewinnego człowieka, a jego topór nie tylko przeszedł przez szyję nieszczęśnika ale rozłupał też pień i zostawił głęboka szczerbę na kamieniu. Wtedy podobno kamień uzyskał swoją nieszczęsną moc, aczkolwiek mówią także, że to zdarzenie było już skutkiem jego mocy – bowiem to czarty miały przynieść go wcześniej w to miejsce. Trudno dziś o tym rozstrzygać.

Później kamień ten znalazł się na dzisiejszej ul. Rybnej. Pewnego dnia szła tamtędy kobieta niosąca obiad dla męża. Potknęła się o kamień, rozbiła naczynia. Zapach rozlanej zupy zwabił okoliczne psy, które skrupulatnie wylizały kamień po czym zdechły. Widok martwych zwierząt wywołał duże poruszenie a miejsce otrzymało nazwę Psiej Górki.

Z czasem ludzie przekonali się, że dotknięcie głazu ręka czy też bosą stopa sprowadza nieszczęście.

Inaczej myślał pewien piekarz, dlatego użył kamienia do budowy pieca w swojej piekarni. Nie docenił mocy kamienia. Niedowiarek został zamknięty w nowym piecu prze własną żonę i jej kochanka. Nieszczęśnik nie przeżył tej przygody.

Kamień nieszczęścia – Stare Miasto.

Kamień powrócił na Psią Górkę, na której oo. trynitarze zaczęli wznosić swój kościół. Ktoś wpadł na pomysł by złowróżbny kamień wykorzystać przy budowie świątyni i w ten sposób zneutralizować jego moc. Klątwa jednak okazała się być zbyt silna i kościoła nigdy nie ukończono. Wzniesione mury kupił Pawęczkowski, usunął kamień i przerobił gmach na pałac, który stoi do dziś.
Z Psiej Górki kamień przeniesiono na plac Litewski. Powstała tam prawosławna cerkiew. Pech chciał, że niedługo po tym z przycerkiewnej dzwonnicy spadł żołnierz carski. Niefortunnie upadł na ów głaz i stracił życie. Aby zapobiec dalszym wypadkom kamień wywieziono z miasto, gdzie został użyty do budowy prochowni, która wyleciała w powietrze w 1919 r.
Potem głaz trafił w okolice  Wieży Trynitarskiej. W czasie bombardowania Lublina w 1939 r. właśnie te okolice zostały najbardziej zniszczone.

Kamienica w koty na Starym Mieście w Lublinie.

Lublin, ulica Grodzka 19 – Stare Miasto.

Nazwisko i imię: Andrzej Kot „Jajo Kot”. Specjalizacja zawodowa: Różnota u kota. Studia: Samokształcenie pod kierunkiem frasunkiem. Stałe zatrudnienie: Pracownik-kłusownik. Przykłady najbardziej reprezentatywnych prac: Prace za różne płace, druki ulotne. Uwagi – wolne wnioski – propozycje: DELICJE

Zabytek przy ulicy Grodzkiej 19 ozdobiony motywami z twórczości Andrzeja Kota ma przypominać wielkiego lublinianina, którego dzieła znaleźć można w muzeach w Tokio czy w Budapeszcie. Artysta tworzył w sąsiedniej kamienicy. Pomysłodawcą i autorem projektu jest Jarosław Koziara. Technikę wybrał nieprzypadkowo. Koziara zdecydował się na to, by kocie wizerunki powstały w technice sgraffito, co niezwykle pasuje do lubelskiego Starego Miasta – nawiązuje do charakterystycznych dekoracji pozostałych kamienic wykonanych na X-lecie PRL w 1954 r. Równie nieprzypadkowe jest miejsce bo Andrzej Kot tworzył w sąsiednim budynku.

Uliczka Ku Farze jeden z najpiękniejszych zaułków Starego Miasta w Lublinie.

Ku Farze jeden z najpiękniejszych zaułków Starego Miasta w Lublinie.

Uliczka Ku Farze to jeden z najpiękniejszych zaułków Starego Miasta w Lublinie. Wąska, tajemnicza, zacieniona gdzie promienie słońca rzadko docierają. Uliczka ta w przeszłości prowadziła od Placu Rybnego do kościoła pod wezwaniem świętego Michała Archanioła gdzie obecnie znajduje się Plac po Farze. Została zamurowana i na otwarcie czekała aż do roku 1954, kiedy to podczas odnowy Starego Miasta natrafiono na zamurowaną w 1796 roku  od strony ulicy Grodzkiej uliczkę. Po wyburzeniu muru powstałe przejście nazwano ulicą Ku Farze.

Ciekawostką jest, że tutaj kręcono sceny bardzo popularnego serialu historycznego „Czarne Chmury”

Ku Farze jeden z najpiękniejszych zaułków Starego Miasta w Lublinie.

„Muszą swój świat wymyślić na nowo” – Reportaż Anny Hernik.

Ku Farze jeden z najpiękniejszych zaułków Starego Miasta w Lublinie.
Ku Farze jeden z najpiękniejszych zaułków Starego Miasta w Lublinie.

W trakcie pandemii Covid-19 dorośli zajęci pracą, ratowaniem związków i gaszeniem konfliktów jakie wybuchają w zamknięciu, odpychają od siebie problemy dotyczące dzieci. Najmłodsi nie mają głosu, zostali zamknięci w domu, pozbawieni ruchu i kontaktu z rówieśnikami, nie mają możliwości odreagowania frustracji, są niejednokrotnie narażeni na przemoc domową. Zdjęcia trójki dzieci autorki w wieku 4, 8 i 12 lat wykonane w okresie 03.2020-03.2021 r. Reportaż Anny Hernik, nominowany w konkursie Grand Press Photo 2021 w kategorii Życie codzienne.

Ku Farze jeden z najpiękniejszych zaułków Starego Miasta w Lublinie.
Ku Farze jeden z najpiękniejszych zaułków Starego Miasta w Lublinie.

Kościół farny pw. św. Michała w Lublinie (nieistniejący).

Kościół farny pw. św. Michała w Lublinie (nieistniejący).

Kościół św. Michała Archanioła był najważniejszą świątynią Lublina, a jego historia była nierozerwalnie związana z historią tego miasta. Dziś fara jest kościołem niewidzialnym, o którym Józef Czechowicz pisał:

„Na zielonym skwerze gwiazdy przeświecają przez gotyckie żebra kościoła z powietrza”.

 

2 komentarze

Skomentuj Małgorzata Tkaczyk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Treść chroniona