Sobótki – powitanie lata w Skansenie Ziemi Łowickiej w Maurzycach.
Kocham wieś, kocham te wszystkie wiejskie obrzędy, to proste życie. Życie, które podporządkowane jest porom roku, w którym przyroda wyznacza rytm. Kocham też kolor niebieski – kolor nieba. A najbardziej niebieski skansen znajduje się zaledwie 7 km od Łowicza w Maurzycach.
Sobótki – powitanie lata w tradycji ludowej.
Taka noc zdarza się tylko raz w roku – mowa o nocy świętojańskiej, która od dawna jest czasem zabaw i świętowania nadejścia lata. Wiąże się z nią wiele zwyczajów, które ukształtowały się w tradycji ludowej.
U progu lata odprawiano dawniej prastare święta ku czci słońca i miłości, które dostosowały się później do chrześcijańskiego święta św. Jana. Kościół jednak nigdy nie zaaprobował tych zwyczajów, uznając je za pogańskie.
W niektórych częściach kraju uroczystości obchodzone w nocy z 23 na 24 czerwca nazywano sobótką, w innych Nocą Kupały, a także palinocką.
Ognie sobótkowe i żywioł wody.
Sobótki były zawsze bardzo popularne. Po zmroku na wzgórzach i pagórkach rozpalano ogniska, ludzie śpiewali, bawili się wspólnie i tańczyli. Chłopcy przeskakiwali przez ogień, kąpali się w stawach i rzekach. Młode dziewczęta z ziół i kwiatów przygotowywały wianki, które później wrzucały do wody. Często w środku takiego wianka umieszczano świecę – świecące ozdoby na wodzie, w porze nocnej, robiły niesamowite wrażenie. Młodzieńcy czekali wówczas w łodziach i wyławiali je – wyłowienie wianka wróżyło szybkie małżeństwo. Zwyczaj ten znany jest do dziś – na wielu wsiach, a nawet w miastach, nad brzegami rzek, organizuje się symboliczne „wianki”. Ta noc łączyła ze sobą dwa oczyszczające żywioły – wodę i ogień, dlatego też uznawano ją za tak wyjątkową. Święty Jan Chrzciciel uważany był za patrona wody. Istniało bowiem powszechne przekonanie, że dopiero od dnia św. Jana można kąpać się w rzekach. Bo jak głosi powiedzenie:
„Nie kąp się, póki św. Jan wody nie ochrzci”.
Najbardziej niebieski skansen – Łowickie chaty w Maurzycach.
Niebieski to kolor Matki Boskiej – kolor nieba. Kiedyś chaty malowano na niebieski, miało to uchronić je przed robactwem. W przeciwieństwie do innych barwników łatwo dostępnych w naturze, niebieski, uważany za barwę szlachetną, był jednym z najtrudniej osiągalnych i drogich. Otrzymywano go ze sproszkowanego lazurytu, minerału cenionego bardziej od złota już przez starożytnych Egipcjan. Wraz z rozwojem handlu morskiego stał się popularny i wtedy nadano mu nazwę azurreum ultramarinarum, co znaczy lazuryt zza morza.
Znaczenie koloru niebieskiego: dlaczego chłopi chętnie używali niebieskiego pigmentu? Skąd go brali?
Drewniane chaty pokrywane były w Polsce gliną i malowane wapnem dla impregnacji belek na pewno już w XVII w. Wiele wskazuje, że niebieski przyjął się dopiero w połowie XIX w. i to za sprawą pewnego wynalazku dokonanego w Paryżu. W 1824 r. francuskie Société d’Encouragement wyznaczyło nagrodę za podanie sposobu uzyskiwania syntetycznego pigmentu ultramaryny. Udało się to cztery lata później.
Niebieski pigment zbliżony do błękitu pruskiego otrzymywano też od starożytności z wiwianitu, szeroko rozpowszechnionego minerału. Wykorzystywany był również do malowania domów. Inne źródło stanowiła pożądana w Europie od średniowiecza roślina – urzet barwierski, używany jednak raczej do barwienia tkanin i makijażu. Syntetyczna ultramaryna, czyli niebieski barwnik, była tania, więc szybko zdobyła rynek. Któregoś dnia przyniósł ją do wsi z targu pierwszy chłop i dodał do wapna. Kilka lat później całe okoliczne wsie przypominały pejzaż z ludowych baśni.
Do barwienia używano zazwyczaj tych barwników, które były najtańsze i najłatwiejsze do pozyskania w danym regionie. Dodatkowo, jak wiemy, kolor niebieski chroni domy przed insektami – odstrasza bowiem owady. W przeciwieństwie do żółtego, który je przyciąga. No i wreszcie symbolika barwy niebieskiej, chroniącej przed złem.
Wycinanki łowickie.
Sztuka wycinania z papieru form zdobniczych znana jest od dawna i występuje w różnych kręgach kulturowych. W Polsce wycinankarstwo związane było pierwotnie z tradycyjną kulturą chłopską, a wycinanki wykonywano by ozdobić wnętrza domów. Polska wycinanka ludowa występująca niegdyś w wielu regionach etnograficznych, szczególnie na obszarze Mazowsza, posiada wyjątkowy i różnorodny charakter. W nielicznych regionach Polski takich jak kurpiowski, opoczyński czy łowicki jest wciąż żywym elementem sztuki, budującym lokalną tożsamość, koloryt i odmienność regionu.
Początki wycinankarstwa w Polsce nie są znane i udokumentowane. Niewątpliwie jednak bujny jego rozwój , zwłaszcza na terenie Mazowsza, przypada na połowę XIX wieku i jest związany z powstaniem w Jeziornie pod Warszawą papierni. Fabryka w Jeziornie rozpoczęła ok. 1838 roku produkcję papieru: cienkiego, barwionego w kilkudziesięciu odcieniach i błyszczącego, który wiejskie gospodynie wyrażając swoje plastyczne umiejętności wykorzystywały do tworzenia wycinanek.
Moda na papierowe ozdoby, które w tani i dość prosty sposób można było wykonać samemu, szybko się rozpowszechniła i dotarła także w Łowickie. Od II połowy XIX wieku do okresu międzywojennego wycinanki wykonywane przez Księżaczki (mieszkanki wsi łowickich) i zwane przez nie „strojami” stały się obok pająków czy bukietów z bibuły i wełny powszechną ozdobą łowickich chałup.
Papier do wykonania wycinanek – „strojów” nabywano m.in. na łowickich jarmarkach, a także bezpośrednio na wsi. Jak wspominała w latach 30 XX wieku blisko 70-letnia wówczas wycinankarka Urszula Żaczek:
„Gałganiarze jeździły po wsi, kupowały gałgany na papier i kurę, kartofle i mąkę wymieniały na papier”.
Do wykonania wycinanek oprócz papieru potrzebne były nożyczki i klej. „Wystrzygano” je używając znajdujących się w każdym gospodarstwie nożyc do strzyżenia owiec. Za klej początkowo służyło białko kurzych jaj, a następnie zaczęto gotować klej z mąki żytniej i wody.
Księżaczki tworzyły wycinanki przed największymi świętami dorocznymi: Wielkanocą i Bożym Narodzeniem oraz ważnymi świętami rodzinnymi np. weselem. Ozdoby wisiały w izbach przez cały rok. Nowe wycinanki wieszano w izbie świątecznej. Stare wędrowały do izby roboczej, a te najbardziej już wyblakłe i zniszczone przenoszono również do stajni i obór.
Zespół sakralny z Wysokienic – Skansen w Maurzycach.
Na teren skansenu przeniesiony został zespół sakralny z Wysokienic złożony z drewnianej, jednonawowej świątyni datowanej na 1758 r. oraz dzwonnicy z 1774 r. Kościół pod wezwaniem św. Marcina, fundacji arcybiskupa gnieźnieńskiego Adama Komorowskiego, wzniesiony został w stylu barokowym. Posiada dach kryty gontem z wieżyczką z sygnaturką oraz zachowany oryginalny wystrój wnętrza złożony m.in. z ołtarzy, ambony i chrzcielnicy. Obok świątyni zlokalizowano budynek plebanii z Pszczonowa z przeł. XIX/XX w. Translokacja i renowacja obiektów była współfinansowana ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Jak tu trafić ?
Skansen w Maurzycach znajduje się 7 km od Łowicza.
Do skansenu można przyjechać samochodem z Łowicza kierując się na DK92 w stronę Poznania, za wsią Niedźwiada zacznie się wieś Maurzyce, należy skręcić w lewo (po prawej stronie jest tablica informująca o drodze do skansenu). Autobusy PKS dojeżdżają do przystanku Maurzyce (dojście do skansenu ok. 10 – 15 min.), pociągi zatrzymują się stacji PKP Niedźwiada (dojście do skansenu ok. 20 – 30 min.).
Parking bezpłatny dla samochodów i autobusów znajduje się na terenie skansenu.