„… żeby łzy mogły budzić z grobu umarłych a miłość kruszyć śmierci wrota” – spacer po Starym Cmentarzu w Łodzi
W ciągu zaledwie tygodnia na Starym Cmentarzu w Łodzi pożółkły liście i kasztany zaczęły spadać z drzew. Wypatrywałam wiewiórek, bo przecież każdy cmentarz ma swoje wiewiórki. Dostrzegłam tylko burego kota, który siedział na jednym z pomników. Przypomniał mi się wtedy cmentarz na Starych Powązkach w Warszawie, tam stałym bywalcem jest czarny kot, łasi się do wszystkich, ten jest jednak inny, nie jest taki łaskawy, raczej z niepewnością patrzy na ludzi. Pierwszy raz byłam tu tydzień temu, powoli zapadał już zmierzch. Pamiętam, że zaskoczył mnie wtedy widok srok, latały nisko nad grobami, dość osobliwy widok. Teraz jest środek dnia, liście nieśmiało tańczą na wietrze. Promyki słońca ogrzewają mi twarz, w powietrzu czuć zapach lilii. Przy niektórych grobach kwitną jeszcze róże, tak delikatne i ulotne jak ludzkie życie.
Cmentarz Stary przy ulicy Ogrodowej powstał w latach 1855-1858. Z uwagi na to, że Łódź już wtedy była wielowyznaniowa, cmentarz podzielono na trzy części, osobno wydzielono część dla katolików, protestantów i prawosławnych. Stary Cmentarz to takie „Łódzkie Powązki”, pochowani są tu wielcy przemysłowcy, lekarze, prawnicy, aktorzy, jednym słowem łódzka elita. Ponad 200 grobowców zostało wpisanych do rejestru zabytków. Niektóre z nich to prawdziwe perełki.
Stara nekropolia, w odróżnieniu do wielu innych cmentarzy położona jest w parku. Wysokie drzewa, groby oplecione bluszczem dodaję temu miejscu odrobinę tajemniczości.
Do katolickiej części cmentarza prowadzi brama, na jej szczycie widzimy pochylonego Chrystusa. Brama została odnowiona z pieniędzy zebranych podczas pierwszych kwest na rzecz ratowania Starego Cmentarza.
W tej części łódzkiej nekropoli odnajdziemy grób Leona Niemczyka, znanego i lubianego aktora. Leon Niemczyk był warszawiakiem. W czasie wojny brał udział w ruchu oporu, był uczestnikiem Powstania Warszawskiego, potem został zesłany na roboty do Niemiec. W 1947 roku wrócił do Polski. Przez ponad 50 lat swojej kariery zagrał w ponad 400 filmach, takich jak: „Pociąg”, „Krzyżacy”, „Nóż w wodzie”,”Wielki Szu”. Zmarł 29 listopada 2006 roku na raka płuc.
Bardzo ciekawy jest nagrobek Janusza Orlińskiego (pseudonim Busiacki). Rzeźba zasmuconej kobiety, która trzyma w ręku portret mężczyzny to dzieło Wacława Konopki. Orliński był aktorem, reżyserem urodził się około 1868 roku, czasem mylnie podawana jest data urodzin jako 4 X 1872. Niekorzystne warunki zewnętrzne sprawiły, że początkowo grywał tylko role epizodyczne. Z czasem jednak dzięki swym zdolnościom stał się cenionym aktorem charakterystycznym. Grał m.in. takie role jak: Chudogęba („Wieczór Trzech Króli”), Jago („Otello”), Kapelan („Damy i huzary”), Rejent („Zemsta”), Pietro Negri („Beatryks Cenci”), Ślaz („Lilla Weneda”), Król („Mazepa”), Ksiądz Piotr („Dziady”), Stańczyk („Wesele”), Don Diego („Cyd”). Był też uważany za zdolnego reżysera. Reżyserował m.in. pierwsze w Warszawie przedstawienie „Dziadów” (1909).
Stefan Pogonowski był dowódcą 28. Pułku Strzelców Kaniowskich, brał udział w bitwie warszawskiej pod Radzyminem. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militari.
„Największemu z rycerzy poległych w obronie ojczyzny przed nawałnicą bolszewicką w 1920 roku”.
„Sobczakowie mieszkali na trzecim piętrze kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 161, w lewej oficynie. Wchodziło się do nich tzw. schodami kuchennymi. Było tam jedno mieszkanie. By dojść do ich klatki schodowej, trzeba było przejść całe podwórko. A potem wejść na ostatnie piętro. Sobczakowie byli znaną w Łodzi rodziną. Ojca Magdy nazywano by dziś biznesmenem. Ale wtedy stanowił tzw. prywatną inicjatywę, na którą ówczesne władze nie patrzyły zbyt przychylnie. Stanisław Sobczak prowadził zakład cukierniczy. Jak wynika ze starej książki telefonicznej, znajdował się on przy ul. Gdańskiej 101. Ta mała fabryczka produkowała m.in. czekoladki. Był więc jak na tamte czasy majętnym człowiekiem. Mało kto mógł wtedy być właścicielem samochodu marki Warszawa, jeździć na weekendy do Warszawy czy Zakopanego. Żona Maria zajmowała się domem, starsza córka Dorota pracowała w jednym z łódzkich urzędów. A jaką dziewczyną była Magda Sobczak? Według opowieści jej koleżanek bardzo skromną, nie obnoszącą się bogactwem swojej rodziny. Dobrze się uczyła.
W 1962 roku Wielkanoc przypadała na 22 i 23 kwietnia. Jak podają autorzy książki „Pitaval Łódzki”, były to upalne dni. Rodzina Sobczaków chciała spędzić święta w Zakopanem, ale kilka dni przed Wielkanocą zmieniła plany. Postanowiła jechać do Warszawy. Ale w Wielką Niedzielę byli jeszcze w Łodzi. Na wielkanocnym śniadaniu mieli gości. Była to dość znana (dziś już nieżyjąca od lat) łódzka aktorka ze swym synem, wówczas młodym lekarzem. Na drugi dzień Sobczakowie szykowali się do wyjazdu. Magda nie wybierała się do Warszawy z rodzicami i siostrą.
We wtorek rano miała pojechać ze swoim hufcem na wycieczkę do połódzkich lasów. Z „Pitawalu” możemy dowiedzieć się, jak wyglądały ostatnie godziny życia Magdy. W wielkanocny poniedziałek opalała się na balkonie. Potem wróciła do pokoju i zaczęła czytać „Lalkę”. Rodzice i siostra wyjechali z domu około godz. 13.30. Po 16.00 Magda zadzwoniła do swojej najbliższej koleżanki Anny. Ta namawiała ją, by poszły do łódzkiej Hali Sportowej na mecz koszykówki. Magda nie chciała. Powiedziała, że musi się uczyć. Umówiły się, że razem pójdą na wycieczkę. Kiedy we wtorek, o godzinie 7.00 rano Ania zadzwoniła do Magdy, by przypomnieć jej by wzięła aparat fotograficzny, nikt nie podnosił słuchawki. Potem poszła do mieszkania Sobczaków, ale nikt nie otworzył drzwi…
W „Pitavalu Łódzkim” czytamy, że Sobczakowie wrócili wieczorem ze stolicy. Stanisław poszedł zaparkować swoją Warszawę w garażu, który znajdował się na podwórku sąsiedniej kamienicy, pod numerem 159. Gdy wrócił, Maria i córka Dorota dzwoniły do drzwi mieszkania, ale nikt nie otwierał. Zauważyli, że Magda nie sprzątnęła butelek z mlekiem. Pomyśleli, że córka się kąpie. Otworzyli drzwi kluczem i weszli do środka. Zauważyli uchylone drzwi dużego pokoju, tego z narożnym oknem, na podłodze leżały szczątki potłuczonego wazonu. Na stole stało jedzenie, pewnie po świątecznym przyjęciu. Jedno krzesło było przewrócone. Obok, na uchylonym dywanie leżały zwłoki Magdy… W piersi dziewczyny tkwi nóż z zastawy stołowej.
Rozpoczęło się śledztwo. Szukano mordercy, jednocześnie próbowano ustalić motywy zbrodni. Po mieście zaczęły krążyć różne plotki na temat tego zabójstwa.
Jedną z szeptanych potajemnie wersji dotyczącą motywów tego zabójstwa było też to, że za sprawą stała Służba Bezpieczeństwa. Sobczak był bogaty, a swego majątku nie trzymał w banku. Po zabójstwie stwierdził, że nic nie zginęło w domu. Ani biżuteria, ani drogie futra, ani siedemdziesiąt pięć pięćdziesięciozłotowych banknotów… Ale miał on podobno tzw. świnki, czyli złote monety pięciorublowe. I to „świnki” miały zniknąć z jego mieszkania po morderstwie córki. Gdyby się przyznał do ich posiadania, miałby kłopoty”.
*Źródło: Dziennik Łódzki „Kto zabił łódzką licealistkę, córkę właściciela faryczki czekolady ? Pitawal: Zabójstwo Magdy Sobczak z Łodzi”.
„…. żeby łzy mogły budzić z grobu umarłych a miłość kruszyć śmierci wrota one by Ciebie z mogiły wydarły byś smuć mogła dalej nić swego żywota”.
Pomnik Mari Pogorzelskiej anioł z różą to dzieło Wacława Konopki. O róży w symbolice cmentarnej wiadomo, że jej zadaniem jest „umilać zmarłym spoczynek wieczny”, zaś kolce mają odpędzać od grobu wszelkie złe moce.
Jeden z najpiękniejszych pomników pochodzi z początku XX wieku (kwatera 20). Przedstawia anioła z opuszczonymi skrzydłami rzucającego płatki róż do ognia. Pochowana jest tam Aloise Klose. Autorem płaskorzeźby jest Wacław Konopka.
W części katolickiej cmentarza, przy samym murze znajduje się ciekawy grobowiec rodziny Moers (kwatera 40).
Pomnik Piotra i Barbary z Fihauzerów Danielewicz i rodziny Kowalewskich pochodzi z początku XX wieku.
Dość nietypowy grobowiec w kształcie egipskiej piramidy należy do Edwarda Heimana-Jareckiego. Urodził się 10 września 1856 roku w rodzinie Żydów, którzy przeprowadzili się do Łodzi. Znaczący łódzki przemysłowiec d początku związany był z Żydowskim Towarzystwem Dobroczynności. Udzielał się w Fundacji Goldfederów „Tanie mieszkania”. Był również współzałożycielem „Polskiego Towarzystwa Teatralnego”, które powstało w 1903. Celem Towarzystwa nie było tylko dofinansowywanie łódzkiego teatru, ale przede wszystkim propagowanie ambitnych przedstawień, które nie cieszyły się w Łodzi popularnością. Za jego pieniądze został kupiony plac i wybudowany gmach, w którym mieści się dziś liceum im. Kopernika.
Heiman był współinicjatorem Towarzystwa Kredytowego Przemysłu Polskiego, dzięki któremu po I wojnie światowej polska gospodarka została odbudowana. Został również prezesem Związku Przemysłu Włókienniczego w Państwie Polskim. W testamencie przekazał 2 tys. dolarów na rzecz Towarzystwa Upiększania Miasta Kleczewa.
Pomnik Stanisławy Szeferowej należy do grupy pomników, których głównym motywem jest kobieta-żałobnica, a autorem łódzki artysta Wacław Konopka. Wsparta o nagrobną płytę postać młodej kobiety w powłóczystej sukni, z chustą zarzuconą na głowę i twarzą przysłoniętą woalką, rzuca na grób róże, które były ulubionymi kwiatami rzeźbiarza. Być może dlatego, że mają „umilać zmarłym spoczynek wieczny”, zaś kolce róży mają odpędzać wszelkie złe moce. To także odległy, bo sięgający antyku przejaw czci dla zmarłych na pamiątkę pięknego Adonisa, z którego krwi wyrosła pierwsza czerwona róża. Kolor czerwieni i czerwony kwiat są bodaj najstarszymi symbolami śmierci, odległym wspomnieniem „czerwonych pochówków” człowieka pierwotnego w grobach wypełnionych kolorem ochry, symbolem bólu i żałoby
Julia Lewalt-Jezierska (1840-1910) była właścicielką prywatnej szkoły żeńskiej. Pensja mieściła się przy ul. Kamiennej 10 (obecnie Włókiennicza). Panował w niej duch polskości. Szkoła przygotowywała uczennice do gimnazjum. W programie : religia, język ruski, polski, francuski, niemiecki, arytmetyka, geografia powszechna, geografia Rosji, nauki przyrodnicze, kaligrafia, rysunki, roboty, śpiewy.
„To co wśród gromów niewoli wytrwale, z zaparciem się siebie stała lat pięćdziesiąt pod sztandarem oświaty narodowej budując wolną Polskę”.
Wykonany z kremowego piaskowca, naturalnej wielkości posąg młodej kobiety-żałobnicy, przyodzianej w antyczną szatę, z obszerną chustą narzuconą na głowę i spływająca poprzez ramiona w dół to dzieło Wacława Konopki.
„Cmentarze pełne są ludzi, bez których świat nie mógłby istnieć”.
Lubisz to co robię? Będzie mi niezmiernie miło jeśli wypijemy razem kawę.