![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08303.jpg)
Osada Wierszalin – niedoszła stolica świata.
O Eliaszu Klimowiczu czytałam sporo, oglądałam filmy, ale najbardziej lubię jak o Ilji opowiada „Moja Cela”. Cela prowadzi fantastyczną stronę: Krynki – historia, miejsca, ludzie. Uwielbiam słuchać jej opowieści, Cela, jest dociekliwa, nie napisze nic czego wcześniej dokładnie nie sprawdziła – prawdziwa skarbnica wiedzy, wiedzy i pasji. Czy Eliasz Klimowicz naprawdę był prorokiem? Tego nie wiem, wiem, że takie historie, z odrobiną magii łatwiej się sprzedają. Ludzie lubią czytać teksty o niesamowitych miejscach, o duchach, czarach i magii. Ja jestem osobą, która wszystko analizuje i sprawdza. Swoje poszukiwania rozpoczęłam w maleńkiej wiosce, ukrytej pośród wysokich drzew, prawie na „końcu świata, w wiosce, która dzięki Eliaszowi Klimowiczowi ma swoją historię i to dość ciekawą.
Stara Grzybowszczyzna – tropem proroka Ilji.
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08250.jpg)
We wschodniej Białostocczyźnie we wsiach prawosławnych, proces upadku tradycyjnej kultury ludowej na początku XX stulecia miał szczególnie dramatyczny przebieg. Zachowana tu przez wieku w nienaruszonym prawie stanie kultura – poddana została nagłej, drastycznej próbie. Stało się to wówczas, gdy w 1915 roku prawie wszyscy mieszkańcy wiosek i osad zgubionych w lasach, zostali deportowani przez ustępujące wojska carskie w głąb Rosji.
Zetknęli się tam z innymi zwyczajami, z ludźmi o odmiennej kulturze. Byli obserwatorami, a często także aktywnymi uczestnikami rewolucji, burzącej od podstaw mistyczną chłopską świadomość i tradycyjny kształt wiejskiego życia. Okazało się przy tym niemożliwe, a w każdym razie bardzo utrudnione, przejście od świadomości etnicznej do świadomości narodowej, która mogłaby nadać zmienności sankcje i usprawiedliwienie.
Byty to bowiem wsie prawosławne, dla których w tym czasie, w warunkach nierzadkiej dyskryminacji wyznaniowej i narodowościowej, przekroczenie progu polskości było niezwykle trudne. Jednocześnie ich peryferyjność uniemożliwia skuteczne oddziaływanie idei narodu białoruskiego.
Ni stąd, ni zowąd w latach 20 i 30-tych dwudziestego wieku pojawiło się na tych terenach „stado” cudotwórców i uzdrowicieli samozwańczych Mesjaszy i fałszywych carów Mikołajów, którzy rzekomo cudem wymknęli się bolszewikom. Wpisywali się oni w lukę, jaka wytworzyła się z powodu braku duchownych w Kościele prawosławnym. Jedną z takich osób był właśnie Eliasz Klimowicz. Ten prosty niepiśmienny chłop ze wsi Grzybowszczyzna w latach 30-tych XX wieku zaczął wznosić wraz ze swymi wyznawcami Nowe Jeruzalem, czyli osadę Wierszalin.
Setkami ściągali do niego mieszkańcy Ziemi Bielskiej, Nowogródczyzny i Wołynia. Przyjeżdżali też ci, co wierzyli w uzdrawiającą moc Eliasza.
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08238.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08239.jpg)
„Zaczęło się jeszcze przed pierwszą wojną światową. Mieszkał tu w kolonii w lesie Eliasz Klimowicz, stary nieuczony chłop. Kobyłę ma starą, wóz na drewnianych osiach. Wszyscy mieli tu wozy na żelaznych osiach, a on – na drewnianych. Zapóźniony był. Umiał trochę czytać, ale pisać to prawie nic.
I był wtedy we wsi taki jeden bandzior, nazywał się Półtorak. Rabował ludzi, groził zabójstwami, żądał wysokich okupów. Nawet carscy żandarmi nie dawali mu rady. Dokuczał on i staremu Eliaszowi, bo to las, kolonia- łatwo takiego było straszyć, prześladować. W tym czasie gdzieś tam w Kronsztadzie mieszkał taki pop – cudotwórca, Joan Kronsztadzki. Do tego Joana poszedł Eliasz prosić, żeby ratował ludzi przed Półtorakiem. I jakoś tak wyszło, w tym akurat czasie jeden chłop, którego dom Półtorak rabował, podczas rabunku – zabił bandytę. Ale ludzie zamiast dziękować temu, dziękowali Eliaszowi: że niby to Joana pomoc, że Półtorak zginał.
No i zaczął Eliasz budować tutaj cerkiew. Ale przyszła wojna, co zbudował – zburzono, a ludzi wywieziono do Rosji. Po powrocie nie mieli pieniędzy na cerkiew – ludziom brakło chleba, u Eliasza też się nie przelewało. A do tego na wznowienie budowy polskie władze nie dawały zezwolenia, budowano tu wtedy kościoły, nie cerkwie. Eliasz jeździł gdzieś, pisał podania, dochodził praw. Zaczął sprzedawać pole, żeby koszty opłacić. I widzi pan: dopiął swego! Zezwolili mu nie tylko dalej budować, ale i organizować kwesty w prawosławnych parafiach. Kobiety z Grzybowszczyzny i innych wiosek chodziły od parafii do parafii, zbierały pieniądze na wykończenie cerkwi. Opowiadały przy tym niestworzone rzeczy o Ilji i Grzybowszczyźnie. I ciemni ludzie zaczęli wierzyć, że niby na Grzybowszczyźnie biblijny prorok Ilja zmartwychwstał czy zszedł z nieba, że cerkiew cudem z ziemi wyrosła i wiele innych takich bajek. Wierzyli i szli tłumami. Oj panie co tu się działo …. Apostołów różnych ile się znalazło: apostoł Bielski, apostoł Kobryński, Jan Bogosłow … Czort ich wszystkich spamięta”.
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08241.jpg)
Cerkiew Narodzenia św. Jana Chrzciciela wybudowaną w 1930 roku przez Eliasza Klimowicza znajdziemy w lesie na pagórku na północ od wsi. Dziś jest świątynią filialną parafii prawosławnej w Ostrowie Północnym.
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08249.jpg)
Nie podobało się władzom cerkwi prawosławnej, że ojciec Ilia otacza głęboką czcią obraz Matki Boskiej Częstochowskiej (z pochodzenia był przecież Unitą), obawiając się powstania nowej sekty, zapragnęły usunąć ojca z Grzybowszczyzny. Ojciec Ilja oddał im cerkiew i swój majątek, w zamian miał do śmierci czynić w cerkwi posługę. Pomimo umowy notarialnej, władze cerkwi nie dotrzymały słowa i zamknęły Klimowicza w dalekim klasztorze. Dzięki adwokatowi wygrał Eliasz sprawę w Sądzie Okręgowym i Apelacyjnym, majątek i cerkiewka do niego wróciły. Darował Ilja cerkiew Kościołowi katolickiemu .
Kolonia Leszczany (Wierszalin) – niedoszła stolica świata.
Po konflikcie z Kościołem prawosławnym Klimowicz przeniósł się na Kolonię Leszczany (Wierszalin) mawiano, że miał tam zbudować nową stolice świata, „Nowe Jeruzalem”.
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08262.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08287.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08298.jpg)
„Tłumy, panie. Tysiące narodu! (…) Wszyscy cisną do Ilji, żeby pobłogosławił, rozgrzeszył. A jakże, rozgrzesza, błogosławi. I raptem, panie nieruchomieje, wpatruje się w kogoś surowo i proroczym głosem ogłasza: „Ciebie nie pobłogosławię, ty niedawno zgrzeszyłaś ciężko zgrzeszyłaś!” I co? Ludzie odsuwają się od takiej, odstępują, a ona Ilja ręką i wzrokiem gromi jak Pan Bóg, gdy Adama z raju wypędzał! I kobieta pada na ziemię, jęczy, wije się! A wśród ludzi przerażenie i uwielbienie. Prorok! Jasnowidz! Święty! (…)
Później doszło do całkowitego obłędu: przejdzie Ilja ulicą – ludzie rzucają się tam, gdzie stanęły jego stopy, drą garściami ziemię, bo święta, bo prorok stanął na niej. Tłumy czekały pod jego oknami i progiem. Umyje się Ilja, chluśnie na dwór wodę – rzucają się i piją tę wodę z mydlinami, błoto zlizują bo święte. Ot, panie, do czego doszło ….
– A sam Ilja nie odprawiał nabożeństw?
– O właśnie! Chciał dostać na to zezwolenie. Zgodził się nawet wstąpić do zakonu. Sam archirej przyjechał na wyświęcenie. A przecież sakrament kapłaństwa to sakrament wielkiej wagi! Jakaż uroczystość! Noc, nabożeństwo, cześć, skupienie! Wszystko odbywało się jak trzeba – archirej wziął nożyce, uniósł nad głowa Eliasza, potem upuścił na ziemie i spytał go: „A czy naprawdę wszystko przemyślałeś, czy naprawdę chcesz zostawić świat gwoli służby Bożej, jeszcze się zastanów” I tak trzykrotnie. I on nicpoń, zważy to pan, przyjął postrzyżyny i pobywszy tylko parę dnie w stanie zakonnym, zrzekł się wszystkiego: i zakonu, i świętej religii prawosławnej, i cerkwi – cerkiew oddał katolikom na kościół, a sam zaczął odprawiać nabożeństwa we własnym domu”
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08300.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08269.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08286.jpg)
W Wierszalinie natomiast, w osadzie zbudowanej w środku lasu przez „wiernych” zbuntowanego wobec Cerkwi Eliasza Klimowicza, uznanego przez wyznawców za białoruskie wcielenie Ilji, podobno żyło się lepie i spokojniej. Nawet szatan nie miał tu dostępu – twierdził Ilja.
„Było to w 1936 roku, polnymi drogami podążała chłopska procesja …. Człowiek na czele dźwigał duży drewniany krzyż.
Szli ukrzyżować Chrystusa, który powtórnie na świat zstąpił, tym razem w osobie Eliasza Klimowicza, proroka z Grzybowszczyzny. Należało go ukrzyżować od nowa, bo tamto odkupienie było zbyt dawno, ludzie zapomnieli o ofierze, diabeł się rozpanoszył na świecie , grzech, sodoma, gomora: nie było innego ratunku dla ludzkości, jak dokonać wtórnego odkupienia”.
Ostatecznie jednak pielgrzymi, jak twierdzą świadkowie tych wydarzeń, nie zrealizowali swojego zamiaru. Krzyż zaś postawili gdzieś w okolicy wsi Ozierskie.
Eliasz Klimowicz marł w 1939 roku w okolicach Krasnojarska wywieziony przez władze sowieckie, Jednak legenda proroka Ilji i Wierszalina – stolicy nowego świata, którą zamierzał stworzyć, przerosła rzeczywistość. Ilja natomiast stał się z czasem symbolem ludowej, kresowej religijności – prostej i naiwnej, ale niejednokrotnie nieporównywanie głębszej niż ta z jaką na co dzień mamy do czynienia.
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08279.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08284.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08282.jpg)
Eliasz nigdy do sekty nie należał i żadnej sekty nie stworzył, był przecież niepiśmienny. Teksty w jego imieniu pisali ludzie, którzy byli skłonni czerpać korzyści z jego popularności.
Klimowicz to był człowiek bardzo charyzmatyczny, uczciwy, na swój sposób głębokiej wiary, co zasługuje na szacunek.
Nigdy nie zamierzał budować „stolicy świata”. „Nowego Jeruzalem”. W książce „Eliasz Fenomen pogranicza świadomości” Wojciech Załęski pisze, że „Eliaszowi marzył się klasztor szerzący oświatę i zwykła szkoła rzemiosła dla okolicznej młodzieży. Mając nadzieję na takie rozwiązanie przekazał cały swój majątek wraz z cerkiewką prawosławnemu Kościołowi”.
„Raj na ziemi” – Najpiękniejszy filmów ostatnich lat.
„Sześć godzin pociągiem z głównego dworca kolejowego w Berlinie. Potem trzy godziny jazdy samochodem z Warszawy. Zawsze na wschód, zawsze w stronę lasów, przez kraj, gdzie wsie są puste, a cmentarze pełne. I tak tak dalej, aż nie da się już dalej jechać, aż piaszczysta droga znika gdzieś w brzozowym lesie Grzybowszczyzny. Tam leży to, co miało stać się stolicą świata: Wierszalin, „Nowe Jeruzalem” chłopskiego proroka Eliasza i jego zwolenników.
Miejsce to nie jest pokazane na żadnej mapie, a trafiłem na nie przypadkiem podczas reportażu o wschodniej Polsce.
Spotkałem grupę starszych ludzi, dla których Biblia była jak scenariusz na życie. W latach trzydziestych chłopski prorok przydzielił im biblijne role i poprosił, aby na leśnej polanie zbudowali przyszłą stolicę świata, raj na ziemi.
Kilka lat później Eliasz zniknął bez śladu. Dla mieszkańców wsi pozostał zasadą nadziei, z którą przez ponad 70 lat znosili rewolucje, wojny i wysiedlenia. Moje pełne przygód poszukiwania Eliasza zaprowadziły mnie do stalinowskich obozów na Syberii.
Fascynujące obrazy przeniosły mnie w dziwny, nieznany świat, w którym biblijny mit mieszał się z rzeczywistością. Nagle losy tych ludzi, odległych od naszego współczesnego życia, wydały mi się przypowieścią o poszukiwaniu sensu życia”.
Tak o Wierszalinie pisał Hans Madej twórca jednego z najpiękniejszych dokumentów „Raj na ziemi”, dostępnego do obejrzenia tu Paradise on Earth
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08296.jpg)
„Rolnicy pamiętali, że Dziewica Maryja co noc ukazywała się małemu Eliaszowi: „Zbuduj kościół, Eliaszu!” – mówiła. Kiedy broda sięgała mu do piersi, rolnik Eliasz Klimowicz pożyczył 950 srebrnych rubli i zaczął budować fundamenty swojego kościoła…!”
— Aleksander Smoltczyk z „Czekając na Eliasza”, 1995
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08301.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08306.jpg)
Jak tu trafić?
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08307.jpg)
Wbrew pozorom odnaleźć drogę do Wierszalina wcale nie jest trudno. Do Cerkwi Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Starej Grzybowszczyźnie doprowadzi nas bez problemu nawigacja. Postawione są też znaki. Ja przyjechałam drogą prowadzącą z Ostrowa. Żeby bez problemu trafić do Wierszalina najlepiej jest wrócić drogi którą przyjechaliśmy, (prowadzącej z Ostrowa). Jadąc z Ostrowa, żeby dojechać do Starej Grzybowszczyzny no rozstajach dróg skręcałam w lewo, żeby dojechać do Osady Wierszalin, trzeba jechać dalej prosto, drogą leśną. Po około 1,5 km po lewej stronie widoczny będzie parking leśny, tam trzeba zostawić samochód i skręcić w lewo w ścieżkę leśną. Ona doprowadzi nas do Osady.
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08305.jpg)
Lubisz to co robię? Będzie mi niezmiernie miło jeśli wypijemy razem kawę.
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/09/DSC08526-75x75.jpg)
![](https://bloganki.pl/wp-content/uploads/2023/08/DSC07101-75x75.jpg)