Ocalić od zapomnienia – śladami Olędrów (Mennonitów)
Wczoraj był dzień Wszystkich Świętych, tłumy na cmentarzu, każdy coś niesie. Starsza Pani z torbą zniczy próbuje przedostać się przez tłum. Jest jakby niewidzialna.
Na pomnikach kwiaty, paleta barw. Ja lubię żółte chryzantemy, przywołują mi wspomnienia z dzieciństwa. Niektóre za mocno rozwinięte, gubią płatki, zapach świerku, blask świec.
Jak byłam małą dziewczynką zawsze biegłam na groby Żołnierzy, paliłam świeczki. O Nich wszyscy pamiętają, a Ci ludzie tu leżą i świat o nich zapomniał.
Listopad jakby nieswój, nie szary, nie ponury ale i tak napawa nostalgią – przemijanie.
Dziś dzień zaduszny, dobry czas, żeby odwiedzić zapomniane cmentarze kolonistów. Wybrałam szlak „Wśród Olędrów (lub menonitów)” z książki ”Między Wisłą a Kampinosem” autorstwa Filipa Marczewskiego, wydawnictwa Stowarzyszenie „Między Wisłą a Kampinosem”.
Cały dzień zapowiadają deszczowy, nie ma co ryzykować z pogodą i wyjątkowo stawiam na samochód a nie jak zwykle na rower.
Najważniejszy punkt to muszę odnaleźć cmentarza z Kazuniu Nowym. Jet mi on najbliższy, mija go codziennie kiedy jadę do pracy. Myślę sobie wtedy o Tych ludziach, którzy gdzieś tu spoczywają ukryci przed światem. Wyobrażam sobie jak żyli, jak celebrowali chwile.
„Bobry Pana Boga” – tak zatytułowany jest jeden z artykułów na jaki natknęłam się w Internecie szukając informacji o menonitach. Nic nie wiem o tych ludziach, nie wiem jak żyli, jacy byli a jakoś są mi bardzo bliscy.
Cmentarz ewangelicki w Kazuniu Nowym.
Wyjeżdżam z Leszna drogą krajową nr 579 kieruję się w kierunku Nowego Dworu Mazowieckiego. Na skrzyżowaniu z drogą krajową nr 85 skręcam w lewo. Po około 1,5 km mniej więcej na wysokości skrętu na Gdańsk wjeżdżam za wał przeciwpowodziowy ( po prawej stronie), zostawiam samochód zaraz za wałem przy lasku. Gdzieś w lesie ponoć znajduje się dawny cmentarz ewangelików, mieszkających kiedyś w Kazuniu Nowym zwanym Kazuniem Niemieckim. Cmentarz powstał w połowie XIX w i był użytkowany do 1945 roku. Z drogi ciężko go dostrzec, mieszkańcy też nic o nim nie wiedzą. Przedzieram się przez zarośla, w lesie leży pełno śmieci, a to pusta butelka, a to puszka po piwie, stare buty. Z drzew pospadały liście, trzeszczą pod stopami. Szukam kasztanowców, to ponoć one mają strzec cmentarza. Wiele drzew jest powywalanych, ciężko przejść.
Dostrzegam opartą o drzewo pękniętą płytę. Nie dowierzam własnym oczom, przez moment czuję ogromną radość i ulgę. Ale zaraz przychodzi smutek i refleksja. Czuję się dziwnie, jakoś nieswojo, mam uczucie, że stąpam po czyiś grobach. Ogromny smutek, żal i niezrozumienie czemu Świat tak łatwo zapomniał o Tych ludziach.
Przez głowę przelatują mi obrazy, wydaje mi się, że gdzieś w Internecie widziałam płaski nagrobek z charakterystycznymi napisami. Powinien gdzieś tu być. Między drzewami wystają pozostałości pomników. Delikatnie szuram stopami, przegarniam liście, wyczuwam coś twardego, klękam odgarniam rękami liście.
Mały czerwony znicz nie wystarczy, żeby ocalić to miejsce od zapomnienia, a ono zasługuje na to, żeby nie zostało zapomniane.
Gdzie nie gdzie widać stare znicze, dawno tu nikogo nie było. Czemu to miejsce jest tak bardzo zapomniane.
W Kazuniu Nowym, po przeciwnej stronie drogi odchodzi boczna uliczka, znajduje się przy niej Mennonicki dom modlitwy. Dawny zbór, dziś mieszkają tam ludzie znajduje się pod numerem 22. Zbudowany został w 1892 roku z drewna sosnowego
Cmentarz ewangelicki w Sadach.
Na mapie zaznaczony mam jeszcze jeden cmentarz, znajduje się on w miejscowości Sady, w okolicach stajni Olender. Nie znalazłam w książce żadnych wskazówek jak tam dotrzeć. Intuicja podpowiada mi, żeby kierować się w stronę wału, bo najczęściej w okolicach wałów na wzgórzu znajdowały się cmentarze. Przy stawie dostrzegam wędkarza, łowi ryby. Może on mi pomoże, może coś słyszał. Dowiedziałam się, że kiedyś był taki cmentarz, ale teraz jest tam prywatna posesja i w tej chwili trwa wyrąb lasu. Ponoć w to lato był tu jakiś człowiek z Kanady, szukała na cmentarzu swojego przodka. Jestem zawiedziona, jak to prywatna posesja. Dziwne, zaczepiam robotników, nic nie wiedzą o cmentarzu. Przeszukuje nerwowo Internet, udaje mi się odnaleźć wskazówkę jak do niego dotrzeć. Jadąc drogą nr 576 trzeba minąć masarnię Farmpol, następnie trzeba skręcić w dróżkę w prawo i za 50 m ponownie w prawo. W kępie drzew, koło gospodarstwa ma być ukryty cmentarz. Blisko biegnie zielony szlak. Nad cmentarzem góruje drewniany krzyż.
Cmentarz ewangelicki w Gniewniewicach Nowych.
Kolejny punkt mojej wyprawy to Gniewniewice. Z Sadów kieruję się w kierunku Leoncina drogą krajową 575 docieram do Gniewniewic. Przed oczami mam tylko pola, i pojedyncze gospodarstwa. Rozglądam się w poszukiwaniu jakiegoś lasu, kępy drzew, czegoś, czego mogę się uchwycić. Wkoło nie widać żywego ducha, a pogoda robi się coraz bardziej niewyraźna a czas nagli. W powietrzu czuć wilgoć i zapach ziemi, jestem coraz bardziej zmęczona i zrezygnowana.
Nie wiem skąd, nagle podchodzi do mnie starszy Pan. Jest strasznie miły, opowiada mi o dwóch cmentarzach, które kiedyś tu były. Dokładnie tłumaczy mi jak mam tam dotrzeć. Już jestem mądrzejsza, wiem, że należy szukać w zaniedbanej kępie drzew.
Cmentarz przy drodze Leoncin-Gniewniewice Nowe czynny był do 1944 r. Jest całkowicie zdewastowany, zarośnięty drzewami i krzewami. Zachował się tylko jeden nagrobek Karoliny Werman, zmarłej w 1930 r. Nie mogę odczytać liter, są za bardzo zniszczone. W lato koniecznie muszę tu wrócić, zabiorę ze sobą kartkę papieru, może uda mi się odbić litery. Wydaje mi się, że to jest grób Karoliny, bo znalazłam tylko jeden nagrobek, więc wszystko na to wskazuje.
Cmentarz ewangelicki w Gniewniewicach Folwarcznych.
Cofam się do drogi numer 575 skręcam z niej w stronę Starych Gniewniewic i następnie w pierwsza droga w prawo. Po przejechaniu ok 500 metrów może trochę dalej po prawej stronie widzę dziwny obiekt, nie wiem czy jest to jakiś park rozrywki, widać samochody, centralnie po drugiej stronie znajduje się zaniedbana kępa drzew. Właśnie tam powinnam szukać. Pomiędzy drzewami widzę barwinek i już wiem, że szukam w dobrym miejscu. Gdzieś wyczytałam, że cmentarzy trzeba szukać na górkach i pomiędzy drzewami przeważnie rośnie barwinek albo konwalie. Ludzie sadzili je między grobami, tak przyozdabiali groby. Znalazłam tam kilka zdewastowanych grobów, nie udało mi się jednak odczytać napisów, zmył je czas.
Cmentarz Olęderski (Olenderski) w Wilkowie nad Wisłą.
Kieruję się w kierunku wału. Tuż przy wale biegnie droga , skręcam w lewo i jadę prosto ok 4 km do Wilkowa nad Wisłą. Zaczyna padać drobny deszcz, robi się szaro. Już w samej miejscowości dostrzegam znaki prowadzą do samego cmentarza.
Dużo nagrobków należy do rodziny Brokop. Tu ktoś dba o ten cmentarz, groby są wysprzątane, palą się znicze. To miłe, że ktoś o tych ludziach pamięta.
Cmentarz ewangelicki w Secyminie Nowym.
Mijam dawny zbór ewangelicki, zatrzymuję się na chwilę, robię zdjęcia.
Pytam mieszkańców o stary cmentarz ewangelickich, nawet o nim nie słyszeli. Błądzę, kręcę się w kółko. Słyszałam, że jest on tak dobrze utrzymany a tu nikt nic o nim nie słyszał. Nic się nie zgadza. Jestem zmęczona, a czas goni, bo już niedługo zrobi się ciemno. Jak znam siebie jak odpuszczę, będzie mnie to męczyć. Jeżdżę w kółko i nic.
Gdzieś w oddali starszy Pana pali trawę, ot takie Zaduszki. Dym szczypie mnie w oczy, szczeka pies, nie wiem czy iść się pytać czy nie, dziwnie się czuję. Ten człowiek ma coś jeszcze pod pachą.
Zaryzykuję w końcu zrobiłam tyle kilometrów szkoda, żeby poszło to na marne. Pan okazuje się być bardzo sympatyczny. To On się bał, że ja idę Go obskoczyć, że pali trawę. Dokładnie tłumaczy mi drogę i opowiada też o cmentarzu w Piaskach Duchownych?. Wspomina, że kiedyś proboszcz parafii dbał o cmentarz, zrobił nawet ogrodzenie z cegły a teraz cmentarz jest zaniedbany i zapomniany.
Przy drodze wojewódzkiej nr 565 po lewej stronie mijam Sanktuarium Matki Bożej Radosnej Opiekunki Przyrody jadę dalej prosto za ok 500 metrów mijam cmentarz parafialny, 300 metrów za cmentarzem przy posesji nr 43 skręcam w prawo w drogę do starego cmentarza ewangelickiego. Cmentarz mieści się w lasku za ogrodzeniem z cegły klinkierowej.
Cmentarz ewangelicki w Piaskach Duchownych.
Niedaleko Secymina Nowego znajdują się Piaski Duchowne. Za lasem przy głównej drodze, koło sołtysa ( żółty dom) jest powyginany drogowskaz z napisem cmentarz ewangelicki. Łatwo do niego dotrzeć, jest wykoszony i widnieje nad nim tablica informacyjna. Pierwotnie wieś należała do klasztoru w Czerwińsku, później stała się wsią królewską, a w końcu XVIII w. zaczęli się tutaj osiedlać menonici. Na cmentarzu znajduje się kilka uszkodzonych nagrobków, część w języku polskim
Mam nadzieję, że dotrę do pozostałych cmentarzy i ocalę je od zapomnienia. Może uda mi się coś więcej dowiedzieć o „Bobrach Pana Boga” Na pewno poinformuję Was o tym.
02 listopad 2019 rok.
Lubisz to co robię? Będzie mi niezmiernie miło jeśli wypijemy razem kawę.
3 komentarze
Andrzej
Już dawno obiecywałem sobie pójść mennonickim szlakiem. Tak blisko i jakoś umyka…. Jak na razie poprzestałem na cmentarzu w Kazuniu. Ale ten artykuł mnie zachęcił i jak opadną liście to ruszę 🙂
Anna
Bardzo się cieszę !!!. Proszę się pochwalić, później zdjęciami (podejrzałam na Twojej stronie jakie piękne zdjęcia robisz). Pozdrawiam serdecznie.
Andrzej
A tak się włóczę po górach i dolinach i sobie pstrykam. I tu zapewne też wykonane fotki ubiorę w kilka myśli nieuczesanych i opublikuję 🙂