Tam gdzie koń w zebrę się zamienia -„Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej” w Wasilkowie.
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami a tak naprawdę zaledwie 2 kilometry od Białegostoku jest magiczna kraina. Wystarczy, że przekroczysz jej wrota a staniesz się znów małym dzieckiem. Na straży tej cudownej krainy stoi drewniany wiatrak, tak zwany koźlak. Ten staruszek powołany został do „życia” w 1863 w miejscowości Płonka-Matyski koło Łap. Do Rzędzian został przeniesiony w 1954 roku, gdzie jeszcze przez kilka lat służył mieszkańcom okolicy. W 1986 roku trafił do skansenu. Mam wrażeni, że coś do mnie mówi, coś mruczy pod nosem, zaprasza do środka.
W Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej stoją trzy drewniane młyny wietrzne. Każdy z nich jest inny. Różnią się od siebie przede wszystkim mechanizmami, które pozwalały młynarzom korygować ustawienie skrzydeł w stosunku do wiatru.
Wiatrak z Rzędzian jest najstarszy. To tak zwany koźlak – najstarszy i najpopularniejszy typ wiatraka na ziemiach polskich. Cała jego bryła osadzona jest na stojaku zwanym kozłem. Połączenie korpusu z kozłem jest ruchome, co w czasach, gdy wiatrak był użytkowany, umożliwiało młynarzom obracanie go wokół osi. Służył do tego wystający z tylnej ściany dyszel, przy pomocy którego koń lub dwóch mężczyzn mogło obrócić wiatrak, nastawiając go śmigami do kierunku wiatru.
Młyn wietrzny z Rzędzian ma ściany o konstrukcji szkieletowej, na zewnątrz obite deskami i dwuspadowy dach kryty gontem. Wewnątrz zachowało się kompletne wyposażenie służące do przenoszenia napędu ze skrzydeł i przemiału zboża.
Kolejny tego typu obiekt, z miejscowości Wojnowce w gminie Szudziałowo, usytuowany jest już za bramą skansenu, między zagrodą leśną z Karczmiska a stodołą z Sannik. To tak zwany partlak, którego korpus osadzony jest na kolistej metalowej szynie. To właśnie dzięki niej cały budynek, którego oś wzmacnia pionowa belka zwana sztembrem, może się obracać. Budowniczym tego wiatraka był Stefan Radziukiewicz. Nad jego konstrukcją i wyposażeniem pracował przez 25 lat, od drugiej wojny światowej. Zastosował wiele oryginalnych rozwiązań jak choćby osadzenie śmig na wale skrzydłowym z lufy armatniej. Wiatrak był użytkowany do śmierci właściciela w 1970 roku.
W samym sercu skansenu stoi wiatrak z Bogdanek, mniej więcej sto lat młodszy od koźlaka z Rzędzian, różniący się od niego i wyglądem, i mechanizmem działania. To niewielki wiatrak typu holenderskiego o nieruchomym korpusie oraz spoczywającej na nim obracalnej bryle dachu. Zdolność obrotu dachu o 360 stopni pozwalała na ustawianie powierzchni skrzydeł do kierunku wiatru. Konstrukcja części nieruchomej budynku wsparta jest na sześciu słupach, które tworzą szkielet ścian połączonych u góry dwiema warstwami desek wyciętych w kształcie koła. Wiatrak zbudował w 1938 roku Wacław Jaroszko i sam, przez prawie 20 lat go użytkował.
Wiatraki typu holenderskiego były na Podlasiu dość rzadkie. Ich ojczyzną jest oczywiście Holandia. W XVIII wieku stały się dość popularne na północnych i zachodnich terenach Polski, ale nigdy nie udało im się w tej popularności wyprzedzić koźlaków.
Drewniane chaty, kryte strzechą skąpane w kwiatach.
Stara Grzybowszczyzna to stamtąd pochodził Eliasz Klimowicz, miejscowy przywódca religijny, który w pobliżu chciał stworzyć Nowe Jeruzalem. Kilkadziesiąt lat później jego życie zainspirowało pisarzy i dramaturgów, którzy rozsławili Starą Grzybowszczyznę i pobliski Wierszalin. Wieś, zamieszkała dawniej przez Białorusinów wyznania prawosławnego, leży na Sokólszczyźnie, na wschodnim skraju Puszczy Knyszyńskiej, dziesięć kilometrów od Krynek, które są stolicą gminy.
W okresie międzywojennym miejscowość stała się znana za sprawą jednego z mieszkańców, niejakiego Eliasza Klimowicza, który sam ogłosił się prorokiem i postanowił tuż obok, w Wierszalinie, stworzyć centrum nowego świata. Zainicjował budowę cerkwi, która stoi do dziś, zgromadził wokół siebie dziesiątki wyznawców. Niewiele brakowało, a z ich rąk poniósłby śmierć. Ostatecznie sowiecka bezpieka zesłała go Syberię, gdzie prawdopodobnie zmarł.
Wsi spokojna, wsi wesoła!
Dla miłośników polskiej wsi Podlaskiej Muzeum Kultury Ludowej w Wasilkowie to prawdziwy raj na ziemi. Przepiękne drewniane domki skąpane w kwiatach a przy nich małe zadbane ogródeczki, cisza i spokój. Znajdziemy tu nawet leśną bimbrownie. Teren muzeum jest bardzo rozległy, wszystko jest zadbane i wypielęgnowane. Spokojnie można tu spędzić cały dzień. Jest jeszcze tajemnicze miejsce gdzie koń w zebrę się zmienia.
Adres:
Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej
ul. Leśna 7
16-010 Wasilków
Do skansenu można dojechać autobusem Białostockiej Komunikacji Miejskiej linii 102 (strefa I), jak również ścieżką rowerową od granic miasta Białegostoku.