„Gdy gaśnie pamięć ludzka dalej mówią kamienie”-spacer po Starych Powązkach.
„Kiedy się cofam myślami w poszukiwaniu impulsów, które mnie pchnęły ku ratowaniu zabytków narodowej kultury, sięgać muszę aż do korzeni wszystkiego najważniejszego w moim życiu: do wiejskiej siedziby rodziców, gdzie wychowywałem się otoczony pamiątkami po przodkach, starymi meblami, portretami ukazującymi twarze naddziadów, zapiskami dobywającymi z pomroki lat ich działania, co miały na celu, z pokolenia w pokolenie, to samo: ratowanie pamiątek dziejów rodu i narodu, Później sam bardzo prędko musiałem brać się do owej polskiej akcji ratowniczej, gdy najpierw kolejne wojny trzebiły spuściznę minionego czasu a potem rewolucyjne przemiany rozbijały i unicestwiały środowiska, przez które zostałem ukształtowany: wielkopolskie ziemiaństwo ze strony ojca, a mieszczaństwo warszawskie po stronie matki. Patrząc na te w życiu pogromy, coraz jaśniej zdawałem sobie sprawę, że trzeba ocalić świadectwa przeszłości dlatego, bo jakakolwiek była, stanowiła część historii narodu, naród zaś pozbawiony historii przemienia się w bezbronne stado. Takimi drogami obserwacji i rozmyślań doszedłem do pierwszych prób ratowania zabytków cmentarza starych Powązek w Warszawie, a teraz – po latach – obserwując rezultaty trudnego przedsięwzięcia, widzę z pełnym ukojenia spokojem, że kiedy odejdę z życia, z którym mnie coraz mniej łączy, sam też odnajdę utracony świat i spotkam cienie wszystkich bliskich „za bramą wielkiej ciszy” narodowego cmentarza”.
Jerzy Waldorff
Ze zniczem w ręku i z książką Zuzanny Orlińskiej „Miasto pamięci” wyruszyliśmy z synem na spacer po Cmentarzu Powązkowskim. Książka to14 rodzinnych spacerów po Starych Powązkach. Błądząc między grobami, szukając płyt pod opadłymi liśćmi, spacerując alejkami – poznajemy historię Polski, tę nowszą i tę przedwojenną, jej artystów, bohaterów, ludzi zasłużonych dla kraju. To wyjątkowy spacer, fascynujące i wzruszające opowieści o tych, którzy spoczywają w Mieście Pamięci.
13 grudnia, na cmentarzu było bardzo mało ludzi, chyba większość osób zajętych jest ostatnimi przygotowaniami do świąt. Ten rok jest inny, w dzień Wszystkich Świętych cmentarze były zamknięte, nie odbyła się też coroczna kwesta na Starych Powązkach. Wiele grobów jest zaniedbanych, nie stoją na nich kwiaty, nie pali się znicz, smutek unosi się w powietrzu. Nawet aniołom opadły skrzydła, czuć wilgoć, marzną dłonie.
Przepiękny nagrobek rodziny Sułowskich znajduje się pod murem w kwaterze numer 61. W grobie tym spoczywa wraz z żoną Marią inżynier elektryk Tadeusz Sułowski (1875-1952) zasłużony dla rozwoju elektryfikacji i radiofonii dyrektor koncernu „Siła i Światło”.
Twórcą rzeźby kamiennej anielicy jest Stanisław Jackowski, autor między innymi nagrobka Bolesława Prusa czy pomnika Jana Kilińskiego. Na pomniku umieszczony jest napis:
„Nasze wspólne życie było szczęściem”.
Projektantem pięknej figury Anioła Pokoju jest Leopold Wasilkowski, którego oryginalne dzieła ozdobiły nie jeden powązkowski grób. Miejsce spoczynku rodziny Gella(kwatera numer 39) zostało wyłożone płytami czarnego granitu, a na środkowej z nich, broniącej wstępu do grobowca, spoczywały niegdyś dwa, brązowe kwiaty maku. Anioł Pokoju prawą, wyciągniętą ręką jakby błogosławi zmarłym, obiecując im spokojny sen w oczekiwaniu Zmartwychwstania. W lewej dłoni, przyciśniętej do piersi, trzyma bukiet rozwiniętych maków.
Nie jest to kolejny Niebianin ubrany w finezyjnie drapowane prześcieradło. Odziany został bowiem w skrywającą stopy szatę o długich, szerokich rękawach ściągniętych na nadgarstku i przewiązaną w pasie sznurem zakończonym chwostem. Na ten ubiór nałożony został szeroki i długi paliusz ozdobiony powtarzającym się monogramem Pax.
Kolejnym „nietypowym” elementem są skrzydła, do których doskonale pasuje przymiotnik strzeliste. Sterczą bowiem ostro ku górze, ale pełnią funkcję raczej symboliczno-dekoracyjną, gdyż nasz Anioł Pokoju musiałby być mocno „eteryczny”, aby uniosły go choć na centymetr.
[*Źródło: http://starepowazki.sowa.website.pl/Sztuka/kw39Gella.html]
Po woli wilgoć zaczęła Nam coraz bardziej dokuczać, w powietrzu unosił się zapach gnijących liści zmieszany z zapachem palonych świec. Zapach ziemi. Między grobami biegały wiewiórki, przy katakumbach spotkaliśmy czarnego kota. Przeraźliwie miałczał, ale nie dał się pogłaskać, był zadbany, błyszczała mu się sierść. Jakiś Pan mnie zagadnął i powiedział, że kotka dokarmia jego siostra, że tylko jej daje się głaskać. Następnym razem zabierzemy ze sobą na Powązki orzechy dla wiewiórek, te rude spryciary są urocze.
25 lutego 1861 roku w Warszawie odbyła się wielka manifestacja w trzydziestą rocznicę bitwy pod Olszynką Grochowską. Wojsko rosyjskie rozpędziło zgromadzonych, trzydziestu uczestników aresztowano. To jeszcze bardziej podburzyło mieszkańców Warszawy. Na 27 lutego zwołano kolejną manifestację. Zgromadziło się jeszcze więcej ludzi. Atmosfera była napięta. Na Krakowskim Przedmieściu tłum zmieszał się z przechodzącym przypadkowo konduktem pogrzebowym i rozeszła się pogłoska, że żołnierze rosyjscy połamali krzyż. Ludzie nie posłuchali wezwań policji do rozejścia i zaatakowali Rosjan cegłami i bryłami lodu, na co wojsko i żandarmi odpowiedzieli ogniem. Zginęło pięć osób: Filip Adamkiewicz, robotnik. Michał Arcichiewicz, uczeń gimnazjum. Karol Brendel, rzemieślnik. Marceli Karszewski, ziemianin. Zdzisław Rutkowski, ziemianin.
Ciała poległych przeniesiono do Hotelu Europejskiego i pełniono przy nich straż w obawie przed wykradzeniem ich przez Rosjan. W tym samym hotelu mieścił się zakład fotograficzny Karola Beyera. Szybko przybył on na miejsce i wykonał pośmiertne zdjęcia ofiar z odsłoniętymi ranami, które potem powielone w setkach egzemplarzy, rozeszły się po całej Polsce jako dowód okrucieństwa władzy.
Grób Pięciu Poległych od początku stał się najważniejszym punktem cmentarza, przy nim odbywały się dalsze manifestacje patriotyczne. Tymczasem władze przestraszyły się potęgi tego symbolu i nie pozwoliły tu postawić żadnego pomnika. Po powstaniu styczniowym usunięto także kopczyki ziemi, które przykrywały każdą z pięciu mogił, a nawet urządzono w tym miejscu śmietnik.
Im bardziej władze starały się zatrzeć pamięć o ofiarach, tym bardziej o nich pamiętano. Pamięć o tym nieoznakowanym grobie przekazywano z pokolenia na pokolenie, a w roku 1915, choć jeszcze trwała wojna i niepodległość świtała dopiero na horyzoncie, postawiono ten pomnik. Na płaskorzeźbie przedstawiono kobietę w żałobie, symbolizującą Polskę. Trzyma ona w dłoniach koronę cierniową, symbol cierpienia. W prawym górnym rogu widać orła z gałązką palmową, oznaczającą męczeństwo.
Historia pięciu poległych podobała się mojemu Synowi najbardziej, pochodzi ona z książki Zuzanny Orlińskiej „Miasto Pamięci”
„Śpij kolego, w ciemnym grobie,
Niech się Polska przyśni tobie”.