Zawilce w Puszczy Kampinoskiej. W poszukiwaniu wiosny – „Żurawiowe”.
Wiosna to najbardziej wyczekiwana pora roku. W tym roku zima w Puszczy Kampinoskiej nie była śnieżna, bywały dni, że drzewa malował na biało szron. Po zimie przyszło piękne przedwiośnie a teraz z utęsknieniem wypatruję pierwszych oznak wiosny. Pogoda kapryśna, niebo ciągle straszy deszczem, kwiecień plecień bo przeplata trochę zimy trochę lata.
W Lesznie przy szkółce leśnej na małej polance, wraz z nastaniem wiosny zakwitały białe jak śnieg zawilce, znikła polanka, znikły też zawilce, na ich miejsce wkradła się wszędobylska czeremcha.
Trasa: z Leszna żółtym szlakiem przez Łubiec do Babskiej Górki, później zielonym przez „Żurawiowe” do Roztoki (10,3 km).
Na tyłach dawnej bazy cyrkowej w Julinku rośnie jedna z najładniejszych sosen w Puszczy Kampinoskiej. Pamiętam jak była jeszcze taka malutka, z upływem lat stała się jeszcze piękniejsza.
Lubię drewniane krzyże i „Puszczańskie Maryjki”. Zawsze zastanawiam się w jakiej intencji ktoś je postawił, a może miały wyznaczać kierunek, chronić przed złem. W tych drewnianych krzyżach kryją sią ludzkie troski, radości i smutki. Dawni mieszkańcy Puszczy mimo upływu lat ciągle o nich pamiętają, dbają o nie.
Grabina to jedna z wiosek w Puszczy Kampinoskiej, w której po jej mieszkańcach pozostały tylko fragmenty fundamentów, poprzewracane słupy energetyczne i samotne kapliczki. Nie słychać już tu rozmów ludzi, nie czuć drewna palonego w piecu, tylko cisza i spokój. W lesie dziś czuć tylko zapach ziemi. Wiosna nieśmiało budzi się się do życia.
Żółtym szlakiem docieram do „Babskiej Górki” , tu zawsze piję kawę, w lesie smakuje najlepiej. Krzyżują się tu szlaki żółty z zielonym. Zielony szlak prowadzi do Roztoki. Wokół niego rozciąga się Obszar Ochrony Ścisłej „Żurawiowe”, nigdy nie spotkałam tu żurawi, ale wczesną wiosną przepięknie kwitną tu zawilce gajowe.
„Afrodyta nie miała ani ojca, ani matki. Mimo to nie uważała się za biedną sierotę. Pewnego bardzo pięknego poranka wyłoniła się po prosta z piany morskiej, niedaleko Cypru. Widocznie jej oczekiwano, albowiem na brzegu powitały ją Wdzięki, Uśmiechy, Igraszki, wesołe i miłe bóstewka, które odtąd pozostawały w jej orszaku. Za każdym krokiem Afrodyty wyrastały pod jej stopami najcudowniejsze kwiaty. (….) Została boginią miłości. Lecz wpierw sama się zakochała i poznała tego uczucia wszystkie słodycze i wszystkie cierpienia.
Wybrańcem jej serca był Adonis, piękny myśliwy. Bogini przyzwyczajona do wygodnego życia, wstawała skoro świt, aby towarzyszyć Adonisowi na polowaniu. Delikatne stopy krwawiły o ciernie i kamienie, jej lekkie szaty darły się wśród gąszczów leśnych. Pewnego dnia , pod cedrami na szczytach Libanu, poszarpał Adonisa dzik. Za późno przybyła bogini z pomocą. Adonis schylił głowę w jej białe ramiona i wyzionął ducha. Afrodyta polała krew kochanka nektarem i krew czerwona zmieniła się w kwiat zwany anemonem „(zawilcem).
„Niepocieszona bogini poszła do Dzeusa z prośbą, by kazał wyprowadzić duszę kochanka z podziemi i oblekł ją w dawne piękne ciało. Spełniono jej życzenie i odtąd Adonis sześć miesięcy spędzał przy Afrodycie, a na drugą połowę roku wracał do Hadesu. Oddawano mu cześć biską. Ośmiodniowe święto Adonisa było zarazem smutne i wesołe. Przez pierwsze cztery dni opłakiwano jego śmierć nad sztucznym grobem, w którym leżała drewniana figura, przez następne cztery obnoszono jego posągi głosząc zmartwychwstanie młodzieńca. Po domach ustawiano „ogródki Adonisa”, wazoniki z roślinami, które jak rzeżucha szybko wychodzą i prędko więdną – symbol przemijającej młodości lub lata ginącego pod srebrną kosą zimy”.
- Fragment mitu o Afrodycie (Wenus) „Mitologia” Jan Parandowski.
„Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
Zdjąłem z niej zmoknięte palto posadziłem vis a vis
Zapachniało zajaśniało wiosna ach to ty
Wiosna wiosna wiosna ach to ty”
Lubisz to co robię? Będzie mi niezmiernie miło jeśli wypijemy razem kawę.