Toruń – w poszukiwaniu Ducha Świąt Bożego Narodzenia.
W Toruniu o poranku nie czuć jeszcze magii świąt, bo święta to przecież zapach pierników, zapach świeżo ściętej choinki i magiczny blask światełek. O 8:30 na dworcu Toruń-Miasto czuć jedynie zimny powiew wiatru na policzkach, palce u rąk zaczynają coraz bardziej marznąć. W poczekalni siedzi mężczyzna, mozolnie szuka czegoś w torbie, wygląda na bezdomnego. W jednej chwili dworzec się wyludnia, ludzie nagle gdzieś znikli, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Miasto wydaje się być jeszcze senne, nieoświetlone, jedynie przy knajpkach rozbłysły pierwsze świąteczne lampki. W powietrzu czuć zapach świeżo pieczonego chleba.
Jedne dzień w Toruniu – ciekawe miejsca, atrakcje:
Zwiedzać Toruń można na różne sposoby. Przed świętami warto wybrać się na piernikowe warsztaty, bo Boże Narodzenie to przecież czas wypiekania piernikowych ciasteczek. Bilet koniecznie kupcie wcześniej, bo o miejsce nie jest łatwo. Warsztaty trwają pół godziny, na zwiedzanie muzeum razem z warsztatami warto zarezerwował sobie około półtorej godziny. Na tej samej ulicy, mieści się „Niewidzialny Dom” – dom, który uczy wrażliwości, ale o nim później.
Muzeum Toruńskiego Piernika przy ul. Strumykowej 4.
Piernik to znane w wielu regionach świata ciasto wyrabiane z mąki i miodu z dodatkiem przypraw korzennych. Jego polska nazwa pochodzi od staropolskiego określenia „pierny” oznaczającego charakterystyczny, pieprzny smak tego słodkiego wypieku. Już w starożytności w regionie śródziemnomorskim znane były ciasta i ciastka słodzone miodem, których smak wzbogacano dodatkiem różnych przypraw sprowadzanych z Azji. Podobno tajemnicę ich wypieku przechowywali i udoskonalali w swych klasztorach chrześcijańscy mnisi, od nich zaś sztuki piernikowej nauczyli się mieszkańcy miast. Piernik był towarem luksusowym z uwagi na stosowane przy ich wyrobie drogie przyprawy: pierz, cynamon, gałkę muszkatołową, imbir, goździki, anyż, a także kardamon. Sprowadzano je głównie z dalekich Indii, a ich dostępność zwiększyła się znacznie po okresie wypraw krzyżowych (XIII-IVX w.) dzięki rozwiniętym kontaktom handlowym z Bliskim Wschodem. Zwyczaj pieczenia pierników szybko rozprzestrzeniał się po całej Europie wraz z rozwojem sieci klasztorów i miast. W końcu średniowiecza rzemiosło piernikarskie kwitło m.in. W Akwizgranie, Amsterdamie, Bazylei, Gdańsku, Nysie, Krakowie i Wrocławiu, ale jego głównymi ośrodkami stały się Norymberga i nadwiślański Toruń.
Historia piernikarstwa w Toruniu sięga czasów średniowiecza. Dogodna lokalizacja miasta na przecięciu szlaków handlowych i dostęp do niezbędnych surowców – mąki, miodu oraz sprowadzanych przez kupców przypraw, pozwoliły toruńskim mistrzom na wytwarzanie pierników słynących daleko ze swej wyszukanej jakości i smaku. Rozkwit tego rzemiosła w Toruniu przypadł zwłaszcza na wiek XVII i XVIII, ale nawet wówczas nie powołano w mieście odrębnego cechu piernikarzy. Wytwórcy pierników zrzeszeni byli w cechu piekarskim nazywanym cechem „piekarzy chleba miętkiego niewarzonego”. Pierwszymi znanymi piekarzami w Toruniu byli Niclos Czan (koniec XIV w.) oraz Henryk Kuche (pocz. XV w.), w kolejnych wiekach znaczące stały się warsztaty Eckerdtów, Grauerów i Hederów (XVII w.).
Piernik toruński od samego początku był wykwintnym przysmakiem, stanowił słodką przekąskę i obowiązkowy niemalże podarunek – „gościniec” z wizyty w Toruniu. W okresie staropolskim ceniono go nie tylko za dobry smak, ale również z powodu przypisywanych mu właściwości leczniczych mających oddziaływać m.in. na niestrawności żołądkowe. Z racji nadawanej mu dekoracyjnej formy piernik toruński używany był też jako wyszukana ozdoba wręczana przy ważnych okazjach – chrztach, ślubach, powinszowaniach. Sprzedawano go w kramach mieszczących się w Ratuszu Staromiejskim. Przysłowie z XVII w. zaliczało do najlepszych rzeczy w Polsce: „gdańską gorzałkę, toruński piernik, krakowską pannę i warszawski trzewik”.
Technologia wypieku w fabryce pierników.
Ciasto z miodu pszczelego było gotowane osobno. W zakładzie robiono także ciasto syropowe z syropu buraczanego. Do niektórych ciast dodawano również cukier brunatny i miód trzcinowy sprowadzany w dużych beczkach z Ameryki a nawet syrop ziemniaczany, który stosowano przy wyrabianiu „Brukowców”. Białego cukru używano wyłącznie do produkcji herbatników, glazury i kemów. „Katarzynki” i ”Szejbki” (krążki piernikowe) przygotowywano na czystym miodzie. Ciasto miodowe musiało dłuższy czas leżakować, podczas gdy inne leżakowały od 14 dni do 12 miesięcy. Zestaw przypraw korzennych dodawanych do ciasta dobierał sam Weese wraz z kierownikiem produkcji. Pierników po wypieku nie wolno było zsypywać z blachy czy siatek do pieczenia, były one ręcznie zbierane i natychmiast pakowane w pergamin, a następnie trafiały do wyrabianych na terenie zakładu skrzyń. Wykładano je podwójnie papierem pergaminowym, wypełniano produktem, zaopatrywano w kartę informującą o nazwisku pakowacza oraz ilości i jakości zapakowanego towaru, a na koniec wysyłano je do składnicy.
Najstarszy znany przepis na toruński piernik pochodzi z XVIII wieku.
„Weź miodu praśnego ile chcesz, włóż do naczynia, wlej do niego gorzałki mocnej sporo i wody, smaż powoli szymując, aż będzie gęsty, wlej go na niecki, przydaj imbiru białego, gwoździków, cynamonu, gałek, kubebów, kardamonu, hanyżu nietłuczonego, skórek cytrynowych drobno krajanych, cukru ileć się będzie zdało, wszystko z gruba prztłukłszy, wsyp do miodu gorącego, miarkując żeby niezbyt korzenia było, zmieszaj, a jak miód ostygnie, że jeno letni będzie, wsyp mąki żytniej ile potrzeba, umięszaj, niech tak stoi nakryto, aż dobrze wystygnie, potem wyłóż na stół, gnieć jako najmocniej, przydając maki ile potrzeba, potym nakładź cykady krajanej, albo skórek cytrynowych w cukrze smażonych, znowu przygnieć i zaraz formuj pierniki […]”.
Toruński Jarmark Bożonarodzeniowy.
Na Toruńskim Jarmarku Bożonarodzeniowym czuć Ducha Świąt, a razem z nim przywędrowały do Torunia nawet oscypki, czemu ? Tego nie wiem. W żadnym innym mieście nie spotkałam takiej ilości Dziadków od orzechów, trzeba przyznać, robią niesamowite wrażenie.
„Niewidzialny Dom” przy ulicy Strumykowej 5 w Toruniu.
…myślisz, że świat jest taki jakim go widzisz. Czujesz, że wszyscy tak myślą. A jeżeli ktoś, choć na chwilę, wyłączyłby Tobie zmysł widzenia, zmieniłbyś swoje zdanie. Niewidzialny dom jest odpowiedzią na wiele pytań, często nie zadanych pytań. Niewidzialny Dom pokaże Ci świat, którego nie możesz zobaczyć. Nawet nie wiesz, że istnieje.
„Niewidzialny Dom”, to miejsce szczególne, uczy wrażliwości, „otwiera” oczy na świat i na drugiego człowieka. To miejsce wyjątkowe, wzrusza i pozostaje na długo w pamięci.
Zwiedzanie trwa około godziny, bilety można rezerwować na stronie, mi udało się kupić na miejscu.
„Świat jest taki inny, kiedy się go nie widzi”.
O 16-tej w Toruniu rozbłysły wszystkie lampki.
Lubisz to co robię? Będzie mi niezmiernie miło jeśli wypijemy razem kawę.